„Matka w oczach dziecka” to mój ulubiony motyw twórczości dziecięcej. Szczególnie w wykonaniu moich dzieci. Dwa portrety autorstwa Michasia omawiałam już na blogu. Dziś prezentuję kolejne.
Pierwszy narysował Michaś. Technika: ołówek na papierze.
Głowa mi wklęsła na środku. To pewnie od mnogości spraw, które mam na niej każdego dnia.
Uszy urosły mi ponad miarę, ale do tego trzeba się przyzwyczaić – uszy rosną przez całe życie, przez co na starość są wielkie. „Żeby cię lepiej słyszeć, dziadku”.
Zęby krzywe, jak w naturze. Włosy też dość wiernie oddane.
Ale oczy! Proszę Państwa, ten błysk w oku rekompensuje wszystko 🙂
Wojtuś ma na koncie dopiero jeden mój portret, ale uważam, że to bardzo obiecujący artysta. Brak szyi charakterystyczny dla rysunków dziecka poniżej sześciu lat. Uwagę zwraca mój uśmiech od oka do oka, wielkie uszy (czyżby jednak to już był ten czas?…) oraz wystawna biżuteria. W oczach pewna doza obłędu, co akurat jest zrozumiałe. Na głowie wronie gniazdo, hm. Ale moje długie i chude nogi jak żywe 🙂
Super.
Och jak bardzo trzeba mi było tego wpisu w to listopadowe popołudnie!!!
Prawie się spłakałam, czytając opisy! Na pierwszym portrecie brwi wyglądają jakby były artystycznie w środku wygryzione. Niezłe!
Nic to że jest 23 a pół metra dalej śpi córka w łóżeczku. Podczas czytania Twoich opisów wpadłam w taki rechot że nie mogłam przestać. Cudna analiza!
Ciesz się, że nie muszą Cię opisywać. Wojtek w drugiej klasie miał napisać parę zdań o babci. I stworzył piękny opis. Ostatnie zdanie brzmiało: „Babcia codziennie robi kupę”…
Oba portrety absolutnie rewelacyjne 🙂