Pewnego dnia Wojtuś piekarz został poproszony o upieczenie tortu na urodziny królewny. Zabrał się do pracy z ochotą, ale zagapił się i przypalił biszkopt, a kiedy próbował ratować ciasto, kot wypił całą śmietankę.
– Co ja teraz zrobię? Co ja zrobię? – rozpaczał Wojtuś.
Akurat wtedy do piekarni weszli jego starsi bracia, Piotruś i Michaś. Kiedy usłyszeli, co się stało, powiedzieli:
– Nie martw się Wojtusiu, pomożemy ci!
Pojechali na wieś, przywieźli świeże jajka, śmietanę, mąkę i koszyk świeżutkich, pachnących truskawek. Wojtuś szybko ubił biszkopt, upiekł go, przełożył bitą smietana i udekorował truskawkami. Zdążył w ostatniej chwili, bo właśnie królewscy posłańcy przyjechali odebrać zamówienie.
Tort był przepyszny, smakował wszystkim gościom, a najbardziej samej królewnie, która zjadła aż trzy dokładki i mianowała Wojtusia królewskim cukiernikiem.
Dawno nic o ciociach nie było. Mam nadzieję, że zdrowe i dobrze się ”chowaja”. Pewnie tęsknia za chłopcami.
Pozdrawiam.
Inna czyli Druga Dorota
Ciocie tak, w doskonałej formie 🙂 wyjątkowo pochwaliły moją fryzurę i nie skrytykowały sukienki 😉
Już myślałam, że chłopcy wrócili od babci z wałówką, ale te świeże truskawki mi nie pasują 😉
Ale niesamowita bajka na styczeń! Cudowna! A jaki biszkopt!
Pozdrowienia.
Inna Dorota
Biszkopt nie mój, niestety 🙂