Żuczek konsekwentnie ignoruje wieczorne wezwania Mamy Żuczkowej do spakowania tornistra, skutkiem czego w ciemne listopadowe poranki snuje się po domu jak upiór w poszukiwaniu brakujących elementów uczniowskiego wyposażenia.
Czasem znajduje i wtedy nie ma z tego nic, a czasem nie znajduje i wtedy ma z tego bz lub np. Trochę paradoks, nie?
W poniedziałkowy poranek okazało się, że zaginął żuczkowy zeszyt do polskiego.
Nie pomogło przeoranie tornistra do dna. Zeszytu nie było pod warstwą tradycyjnej ściółki uczniowskiej. Nie pomogło przeszukanie półki z książkami, zeszytami i wszystkim innym. Zeszytu nie było. Nie było go także pod biurkiem ani za łóżkiem. Pies go nie zjadł, bo Żuczki nie mają psa.
Im bardziej szukali (Żuczek na pełnym luzie, Mama Żuczkowa na pełnej petardzie, z coraz obfitszą pianą na ustach), tym bardziej zeszytu nie było. WTEM! syneczek przypomniał sobie, że przecież pani zabrała zeszyty w piątek celem ocenienia.
UFFFFF.
Po południu Mama Żuczkowa, jakby nie miała ciekawszych tematów, zagadnęła niezobowiązująco o tenże zeszyt.
– Jaką ocenę dostałeś Żuczku?
– Musiałaś sobie przypomnieć! – burknął Żuczek.
– A co?…
– Bo pani wzięła ten zeszyt, żeby ocenić zadanie domowe…
– …którego nie miałeś – natychmiast domyśliła się Mama.
– No…
– I dostałeś pałę?
– Nie, pani mi podarowała.
– Czyli musisz to uzupełnić?
– Tak.
I można było na tym poprzestać. Naprawdę można było. Ale nie! Mama Żuczkowa musiała drążyć!
– A co to było za zadanie?
– A SKĄD JA MAM TO WIEDZIEĆ?! – ryknął Żuczek dotknięty do żywego.
No, a potem jest na Żuczka, że to on awantury wywołuje.
Oh, uwielbiam serię z Żukami. Kiedy nadrabiam zaległości czytacze na blogu (jak dziś), zaczynam właśnie od Żuczków.Pozdrawiam.
Pozdrawiam wzajemnie Marzenko 🙂 wyznam Ci w sekrecie, że też uwielbiam tę serię 🙂
Zeszyt do chóru przeleżał tydzień na pianinie w sali rytmicznej, zanim jego szczęśliwy posiadacz go znalazł, obszedłszy uprzednio obie portiernie, szatnię, świetlicę i przeszukawszy klasę. Zatem nie tylko Michały tak mają 🙂
Czy ty piszesz o moim synu czy to wszystkie Michały tak mają? Bo jeśli tak, to serdecznie współczuję. Mój ma już dwudziestkę na karku, a nic się nie zmienił 🙁
Jakuby też tak mają 🙂
Jędrki również.
Jakuby zwłaszcza 😉
Zadania domowe, jako zjawisko, są moim zdaniem doskonałym probierzem na pozbieranie i sens systemu edukacji. Znaczy, jak ich nie ma, to system edukacji jest wydolny. A jak są, to nie 🙂
Cieszę się, że nie jestem z tym sama 🙂 Pozdrawiam.
Kasiu, myślę o Tobie ciepło 🙂
Jak ja się cieszę, że to już w zasadzie za mną… No serio, kiedyś się to skończy ( i nawet czase mwcześńeij niz po maturze sie kończy). Pozdrawiam. Wierna czytelniczka
W imieniu Mamy Żuczkowej dziękuję za światełko w tunelu 🙂
I pomyśleć, że to wszystko przede mną 😉
Wszystko i jeszcze więcej! 🙂
WTEM to taki niedoceniany wcześniej zwrot życiowy. Życie matki obfituje w takowe nie? WTEM może być szczęśliwe, ale też nd 23.00 WTEM – coś trzeba na jutro na 8.00
A tak łącząc się z bólu – Ju (rówieśniczka Żuczka) czyta obecnie Króla Maciusia I. Młodszy brat lat 4 drąży, czemu nie jakiś Maciuś o wyższym numerze, a ja drążę, ile też stron już pokonała…. Jestem ciemiężycielką.
Wspieram Cię mentalnie, Siostro w ciemiężeniu!