Napisałam tytuł i zastanowiłam się. Przecież nie tylko do szukania i liczenia, ale także do kręcenia, wysuwania, przesuwania, otwierania, zginania, popychania, zaglądania i zadziwiania się, ile aktywności wymusza kartonowa książka, która na każdej stronie ma tylko kolorowe kropki. Dzieci bardzo lubią książeczki z okienkami. Wojtek nie jest tu wyjątkiem. Zwykle jednak mieliśmy do czynienia z opowiastkami, których szczegóły ukryte były pod klapkami. W „Znajdź kropki” nie znajdziecie nic oprócz kropek. Ale gwarantuję, że publikacja zainteresuje nie tylko najmłodszych.
Wykonanie prostych poleceń („Znajdź 1 czerwoną kropkę”, „Znajdź 2 pomarańczowe kropki”) wydaje się banalne, ale wymaga pokombinowania. Świetnie rozrusza szare komórki małych i dużych. Tylko błagam, nie rozpracujecie wszystkiego przed dzieckiem, niech ma satysfakcję, że to ono dokonało odkrycia! A wy nie podglądajcie go przy zabawie, za chwilę pobawicie się sami i też ucieszy Was własna pomysłowość.
Świetna, manipulacyjna książka dla trzy-czterolatków i trzydziesto-czterdziestolatków. Liczenie do 10 i rozróżnianie kolorów ma wartość edukacyjną, a wszystko to w oprawie naprawdę fajnej zabawy.
Andy Mansfield, „Znajdź kropki”, Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2016.
A to się wpiszę w końcu. Ja skrytoczytacz od narodzin pierworodnego.
Tu opowiadam o innej kropce. Jak Doroto znajdziesz chwilkę, to od 17 minuty zapraszam do programu. Spodoba Ci się ta książka, wiem.
https://olsztyn.tvp.pl/39002721/14918-cz1
Dziękuję Jolu 🙂 Miło Cię zobaczyć 🙂 Znam tę książkę, oczywiście! Dobrze, że mi o niej przypomniałaś, warto o niej opowiadać.