Z książkami i dziećmi jest tak, że nie przewidzisz. Np. spodoba mu się pierwszy tom serii. Kupujesz więc pozostałe 345, w przekonaniu, że będzie szczęście i euforia, a ono uparcie chce czytać w kółko tylko ten pierwszy. Albo zafiksuje się na pierwszym opowiadaniu w tomie i wciąż chce do niego wracać. No i co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Czytasz z zamkniętymi oczami, bo przecież znasz na pamięć. Czytasz, aż Ci się słabo robi. Czytasz i już.
Byłam ciekawa, jak się Wojtkowi spodoba „Jacek i Agatka” z serii „Z niezapominajką” wydawnictwa Wilga. Dobranocka z dwiema kukiełkami jest tak wiekowa, że znam ją tylko ze słyszenia (nadawana była w telewizji w latach 60. XX wieku), ale nazwisko Wandy Chotomskiej to marka, którą biorę w ciemno.
Czytaliśmy „Jacka i Agatkę” w systemie jeden rozdział co wieczór. Wojtek czekał na kolejne rozdziały, był zaciekawiony, jakie dalsze przygody czekają na brata i siostrę. Lektura idealna dla trzy-czterolatka: trochę rymem, trochę prozą, wdzięczne historyjki, przykuwające uwagę przekomarzanki między rodzeństwem, psotnym przedszkolakiem i rezolutną uczennicą (ach, te stereotypy!). Do tego proste, kolorowe rysunki Adama Kiliana i Katarzyny Piątek, które Wojtek oglądał z uwagą. I rozdziały takiej długości, że zaspokajają potrzebę wieczornej lektury, a czytającego rodzica gardło nie rozboli.
Bardzo polecam Wam „Jacka i Agatkę”, po raz pierwszy w wersji książkowej (opowiadania o ich przygodach ukazywały się w „Płomyczku” – kto pamięta to pismo?). Dziadków i starszych rodziców zabiorą w świat dzieciństwa, a młodszym uświadomią, że przed Smerfami też istniały dobranocki 🙂
Wanda Chotomska, „Jacek i Agatka”, ilustracje Adam Kilian i Katarzyna Piątek, wydawnictwo Wilga, Warszawa 2018.
Oczywiście, że pamiętam 'Płomyczek’, 'Płomyk’ też – miałam prenumeratę 🙂
Tak mi się skojarzyło – w dzieciństwie wydawało mi się, że byliśmy…”biedni”; moi rodzice pracowali, ba, byli wykładowcami na wyższej szkole 😉 ale wtedy każdy kto nie miał rodziny „na zachodzie” ślącej paczki – był biedny. A teraz tak sobie myślę – ileż ja miałam gazet i gazetek prenumerowanych przez lata, moje starsze dziecko miało kiedyś 1 tytuł, młodsze nawet tyle nie :/ dziwne czasy…
Moi rodzice też prenumerowali mnóstwo gazet – „Miś”, „Świerszczyk”, potem „Płomyczek”, „Płomyk”, „Świat Młodych”, „Kobietę i Życie”, „Motor”, „Film”… Niedawno rozmawiałam z mamą, skąd na to mieli (przez 10 lat rodzice budowali dom i mieszkaliśmy w tym czasie w wynajętym pokoju z kuchnią, bez łazienki, bez bieżącej wody i z piecem na węgiel) i powiedziała mi, że wtedy gazety były bardzo, bardzo tanie. Wiesz jak jest dziś.