Wybierali się do nas moi Rodzice, głównie na występy najmłodszego wnuczka krakowskiego z okazji Dni Babci i Dziadka, a przy okazji nacieszyć się wnusiami (a my w tym czasie w Polskę!).

fot. pixabay.com
No i gryzłam się trochę, że gość w dom, Bóg w dom, a w domu burdel. Kiedy z wolna przechodziłam ze stanu mentalnego gryzienia się do stanu mentalnych przygotowań do porządków, miałam sen, który mnie uratował.
Otóż przyśniło mi się nasze mieszkanie w stanie totalnej rozwałki, jakby bomba wybuchła: wyrwany sedes w dużym pokoju obok kanapy, wszystkie firanki skłębione na jednym stosie z dywanami i przysypane gruzem, meble poprzewracane i połamane… Jak się obudziłam i rozejrzałam, to doszłam do wniosku, że mam wręcz idealny porządek i co ja w ogóle chciałam tu sprzątać?
:)jak z tą kozą w żydowskim kawale.
ps. co to jest porządek?
Porządek, hm… Odkurzone i umyte podłogi, pościerane kurze, wszystko mniej więcej na swoim miejscu. U mnie słabo ze ścieraniem kurzu. Ścieram tylko do poziomu moich oczu, a wszyscy (oprócz moich młodszych synków) są ode mnie wyżsi 🙂
Nawet jak posprzątasz, to i tak okaże się, że np. zapomniałaś o czajniku i mama ci go wyszoruje z patrząc wymownie. Przynajmniej ja tak mam 😉
Moja Mama na szczęście nie patrzy wymownie 🙂
Ty to masz szczęście 😀
Obawiam się jednak, ze żaden sen nie uratuje mnie od odkładanego z dnia na dzień odetkania odpływu w prysznicu i wyszorowania go w związku z osadem ze stojącej wody :/ Księcia z „Kretem” takoż brak na horyzoncie.
Po co Ci książę, wystarczy duży Kret 🙂
No tak :)))))