To dziś! 15 lat temu zostałam blogerką. Czy jest tu ktoś, kto pamięta moje pierwsze notki? Ja sama z ledwością 🙂
Oto najpierwsza z moich notek na blogu:
Wieczór pierwszy, dzień pierwszy
Mam więcej lat, niż może mieć pracownik sklepu z markowymi ciuchami. Czytelnicy ofert pracy wiedzą ile wynosi ta górna granica.
Jednocześnie nie przekroczyłąm jeszcze magicznej trzydziestki. Jestem zatem kobietą młodą, przy tym pełną werwy i pasji życiowej. Cieszy mnie to, co nowe, szukam nowych wrażeń i nowych doświadczeń – i m.in. dlatego postanowiłam pisać bloga 🙂
Występujące tu osoby są jak najbardziej autentycznie i obrzydliwie obsmarowane, dlatego ukrywam ich personalia pod różnorakimi skrótami, pseudonimami itd. Mam przy tym nadzieję, że ten blog nigdy nie wpadnie im w oczy, bo niechybnie rozpoznają siebie i znienawidzą mnie do końca życia. A tego bym nie chciała!
***
Bo to były czasy, droga młodzieży, kiedy bloga pisało się w skrytości, a nie trąbiło wszem i wobec. Rozrywka była elitarna i troszkę wstydem podszyta, że się człowiek tak publicznie uzewnętrznia. I żeby rodzina ani znajomi nie odkryli, o matuchno!…
To se ne wrati!
Ku pamięci – kilka moich blogowych belek z tamtych czasów – ależ byłam z nich dumna! 🙂 Belki były zawsze z jakiejś okazji, jak już dowiedziałam się, gdzie je wstawiać, to zmieniałam często.
Za kilka dni Onet zamyka serwis blog.pl. Jest to znak czasów – blogi przeszły długą drogę i w większości w niczym już nie przypominają tych sprzed 15 lat. Teraz bloger ma wykupioną domenę i najczęściej jakiś produkt, który sprzedaje. Bloger to dziś równoważnik celebryty. Kiedy przygotowywałam CV, Iza, która pomagała mi ogarnąć temat, stanowczo odradziła wspominanie, że jestem blogerką – bo blogerzy kojarzą się z rozkapryszonymi gwiazdami.
Dziś ostoją klasycznej blogowości została barbarella, od której się wszystko zaczęło. Baśka (no przecież wiem, że nie Baśka!) jest jak wino, im dłużej leży… znaczy, im dłużej bloguje, tym jest lepsza. Dowcipna, autoironiczna, z dystansem do siebie i świata, chwilami mocno odjechana. Lubię czytać ksiażki, które poleca, choć za te najstraszniejsze się nie biorę. Nigdy się nie spotkałyśmy, choć raz byłyśmy o krok – była z N. na zawodach łuczniczych, ale zdążyli sobie pójść, zanim dotarłam z dziećmi. Pamiętam, że zawody odbywały się na stadionie, straszne błoto tam było, a ja brnęłam przez te błota z dziećmi, które zapadały się po górę kaloszków i w każdym namiocie czy pawilonie wypatrywałam mojej idolki. Takie było poświęcenie oddanej fanki! Baśka, dowiedz się! 🙂
Do pierwszej-zony zaglądam do dziś. Mistrzyni krótkich form i przemilczeń. Więcej między wierszami niż w wierszach. Pierwsza, kocham Cię nieustannie.
A wiecie, że sistermoon wróciła po latach? Wróciła i pisze jak dawniej, z charakterystyczną przenikliwością, jasnym poglądem na życie, z pazurem i błyskotliwością. I daje nadzieję. Och, jak ona daje nadzieję! Na co? Że czarne scenariusze nie spełniają się i że chociaż życie to nie bajka, to warto wierzyć i potknąć się sto razy, żeby potem stanąć na zdobytym szczycie. Jeśli znacie bloga sistermoon, to wiecie, o czym piszę. Jeśli nie znacie – zajrzyjcie koniecznie. Z Kasią widziałam się na żywo ze dwa razy. Fajna jest, mówię Wam 🙂
Z pierwszych lat blogowania pamiętam trinity, misicę, Olę odchudzam-sie, starą pannę. Ktoś wie, co u nich? Kto pamięta młodą zebrę i nienawidze-adasia? A moj-kot-mnie-wkurwia? A badmofuckera, czyli tatę Bazylka? A leona-freona? Aaach! Ile wspomnień!
Młoda zebra była pierwszą blogerką, z którą spotkałam się na żywo. Do ostatniej chwili miałam cień obawy, że jest wielkim, łysym gościem (wiadomo, te internetowe kreacje!) ale wyobraźcie sobie – nie była.
Od bloga zaczęło się wiele cudownych znajomości i pięknych przyjaźni w moim życiu. Karolina crazy-house, Weronika zeszydło, Magda Balderdash, Kasia kg – spotykamy się w miarę regularnie, wypłakujemy sobie i śmiejemy razem. Od bloga zaczęła się moja znajomość z Anią kociubińską, z którą założyłyśmy Dwie Chochelki. Dzieli nas cała Polska, ale mimo to mamy na koncie kilka spotkań. I nawet spędziłyśmy razem (razem z rodzinami) tydzień w Borach Tucholskich. Beata (zapiski teściowej) bardzo nam pomogła, kiedy tej pomocy potrzebowaliśmy, jej Mąż leczył stopę Piotrusia. Nie tę ze zdjęcia, tę drugą, końsko-szpotawą. Spotykamy się do dziś. Poznałam też Olgę, córkę Beaty, która zrobiła mi piękny notes – notuję w nim pomysły na blogowe wpisy i tysiące innych spraw. Z Aldoną-Skierką do dziś mam ciepłe relacje, kilka lat temu napisała porywający reportaż o „Macierzyństwie bez lukru” do „Twojego Stylu”.
Czytałam Alę kapcie-rozmiar-47, Bajkę, cashew, cypiska, drugą-mamę, eeeewunkę, a-kocicę, idomkę, jutę, kaczkę, lisianorę, mietkę, ozyrynio, nocną zmianę, smoczkiem po łapkach soso, synafię, tomaszową, tylkospokojnie, zimno, zmorkę…
Całe „Macierzyństwo bez lukru” zaczęło się blogów. Czytając i komentując nawzajem swoje przygody poznałyśmy się z dużą grupą świetnych babek, z którymi później zmontowałyśmy ekipę MbL. Asia moje-waterloo, Małgosia manufaktura-radości, Agnieszek, Kasia bdb, Gosia-Chudsza, Beata kolorki… Chyba musiałabym przepisać spis treści z czterech tomów!
Od bloga zaczęła moja się kariera medialna (prosze się nie śmiać, miałam swoje pięć minut, co prawda nie wystąpiłam w żadnej reklamie, ale jednak sława była). To była sława akurat na miarę moich możliwości 🙂 Dzięki blogowi napisałam i wydałam cztery książki, bo najpierw Wanda, właścicielka Pestki, trafiła do mnie za pośrednictwem Natalii (Hatalska mnie czyta!!! Hatalska mnie czyta!!!), a potem pan Robert z Bliżej Przedszkola zaproponował mi napisanie książki, potem drugiej, cyklu artykułów w miesięczniku i trzeciej książki. Pisałam do Onetu, do Qlturki, do wielu innych miejsc. Wywiadów udzielałam, o, na przykład Sylwia Niemczyk z babyonline.pl poprosiła mnie o rozmowę inaugurującą cykl wywiadów z popularnymi blogerkami.
Trafiłam nawet do w loży kultowej Onetu:
Chwalę się dziś, oj, chwalę, ale jak nie dziś, to kiedy? 🙂
Aż się łezka zakręciła … Pamiętam większość osób o których piszesz 🙂 Co to były za czasy – zupełnie inne życie i inne sprawy. Człowiek był piękny, młody i bezdzietny i na cudze dzieci patrzył z takim rozbawieniem i myślał kto się na to dobrowolnie decyduje ? :)))
<3
Piękny wynik !!! Trafiłam na Ciebie z dzieciowo.pl w chyba 2009 r. Kilka ładnych weekendów zajęło mi wtedy nadrobienie zaległości i zagladam regularnie. Bije stąd takie ciepło że zagladam zawsze kiedy potrzebuje się ogrzać.
A ja natrafiłam na blog, jak już Piotruś był na świecie i bardzo się krępowałam, czy Ci o tym powiedzieć, czy nie, skoro siedziałaś tuż za ścianą i miałyśmy tego samego szefa 😀
Ja też Cię czytam, ja też !!! (i tak wiele zawdzięczam). Dziękuję że jesteś
i ja czytam, od lat wielu, i mam nadzieję, że dalej będę miała co czytać, tzn. że nie przestaniesz pisać:)
Pozdrawiam z naszego Krakowa!
Czytam od kilku lat dopiero i nieustająco uwielbiam .Za ciepło,inteligencję , wrażliwość i poczucie humoru.:-)
Czytam Twojego bloga od samiusieńkiego początku….choć może nie regularnie, ale od początku…Gdy pisałam w 2006-2007 roku pracę magisterską o blogach Ciebie między innymi prosiłam o wypełnienie ankiety…Pamiętam Trinity, a jakże, Barbarellę też podczytuję od lat:-) wszystkiego najlepszego i pisz! pisz! pozdrawiam
Cala 🙂
wszystkiego najlepszego!
To duzy sukces tyle lat!!!!
🙂 sciskam mocno!
ja tu wędruję od 2010, może rok wcześniej…
Na pewno u Ciebie zostawiłam kiedyś jeden z pierwszych napisanych na blogach komentarzy… jaka ja byłam przejęta wtedy (ktoś obcy w sieci to przeczyta.. 🙂
pozdrawiam, wszystkiego dobrego z okazji takiej cudnej rocznicy….
Był czas, że myślałam, że zapiski teściowej to Twoja teściowa była. Tak swietnie pisałyście 🙂
Ja podobnie mam z tym pierwszym komentarzem 🙂
Gratuluję tylu lat i życzę (Tobie i sobie i nam wszystkim) kolejnych 15 i kolejnych…i kolejnych…
Nie od początku, bo jak Cię znalazłam to było już niezłe archiwum ale na pewno to były jeszcze Twoje czasy panieńskie. Wsiąkłam w to archiwum na ładne parę godzin. Uwielbiałam Twoje notki o młodym koledze z pracy. Krótka forma, zmysł obserwacji i ogromne poczucie humoru. Cudo!
Och! Nawet jakiś konkurs u Ciebie wygrałam 🙂
Gratuluję rocznicy i pozdrawiam serdecznie.
Ja Cię czytam od jakiś 9 lat, a dzięki Tobie poznałam blog kaczki (którą też uwielbiam). I tu, i tam nie komentuję często, wręcz rzadko, ale przy takiej okazji się odezwę! I kolejnych 15 lat w sieci życzę!!!
Też Dorota
Tu kaczka! Ale mi lico zaplonelo rumiencem!
Czytam od 10 lat, zaczęłam jeszcze w Liceum, w tym czasie moje życie zmieniło się diametralnie (sama dorobiłam się męża i zostałam mamą). Z nieskrywaną przyjemnością czytam kolejne notki, opowiastkami o chłopcach bardzo często raczę też męża. Oby chęć do blogowania nie ustała! Gratulacje Pani Doroto!
Przybieglam, zeby powiedziec, ze doskonale pamietam pierwsza twa notke, ktora przeczytalam. To byla notka o Maslowskiej 🙂
Zawsze wchodzilam od ciebie do Zapiskow Tesciowej. Ech!
Sto lat, Chuda! Sto lat!
Ja też czytam Cię już bardzo długo i nieustannie zaglądam z przyjemnością 🙂 Dziękuję za wszystkie miłe chwile spędzone przy lekturze Twoich wpisów. Kawał dobrej literatury! 🙂 Pozdrawiam serdecznie z Poznania!
Gratulacje! nie czytam Cie co prawda od najpierwszego wpisu, ale spokojnie od czasów przed Piotrusiem, a może i przed ślubem, bo pamiętam jakiś wpis okołozaręczynowy i piękne tajemnicze zdjęcie ślubne 🙂
Jako osoba, która czyniła publiczne zapiski w internecie, w kilku miejscach i zawsze je porzucałam, niezwykle Cie szanuje za wytrwałość, te 15 lat, to wspaniały dorobek 🙂
Czytałam (albo i czytam nadal) wiele z blogów, o których wspominasz. Barbarella rządzi 😀
Życzę kolejnych co najmniej 15 lat 🙂
Ja zaczelam czytac Twojego bloga, kiedy opisywalas swoj slub oraz zawirowania przed nim. Nie bylo szans, wpadlam jak sliwka i czytam do dzis 🙂 Od Ciebie trafilam na blogi Barbarelli i Pierwszej i za to WIELKIE DZIEKI. Olenka odchudzam-sie dalej pisze, ma sie dobrze, mam nadzieje, ze niebawem trafisz na jej blog. Badmofukera nie ma juz wsrod nas 🙁 odszedl w zeszlym roku. Szkoda, ze blog.pl zamyka sie, milo bylo wracac do archiwalnych wpisow z czasow, kiedy ten cyberswiat naprawde byl inny.
Gratulacje.
Ja nie pamiętam jak tu zawędrowałam. Ani kiedy. Ale czytam, czytam… A Twoje ciasteczka herbaciane zyskały stałe miejsce w rodzinnych zwyczajach 🙂
Nie od początku, ale trafiłam tuż po narodzinach Piotrusia:). W dodatku także pozostałych synów mamy w jakże podobnym wieku. I jak mi miło, że mnie wymieniłaś. Dziś zaglądam już tylko do Ciebie, crazy i monstermamy, pewnie jest wiele nowych, ale mi brakuje tamtych. A może po prostu miło wspominam tamte czasy, jakkolwiek obecne też niezłe.
Gratulacje!!! Ja jakoś nie podołałam, strasznie dołował mnie własny małżonek, który tego typu wywnętrznień nienawidzi i uparcie mnie zniechęcał…skutecznie. Kilka blogów mi przypomniałaś, kilka dalej czytam, o wielu nie słyszałam nawet!! Za to kilka osób dzięki blogom poznałam osobiście i to zawsze fajne osoby są :)))
Wszystkiego najlepszego! 15 lat to wynik którym mało kto może się pochwalić. Ciekawe ile to lat ja czytam Ciebie, pewnie minimum połowę czasu.:)
Do twojego bloga trafiłam od „Oli-odchudzam się” i bywam tu od czasów gdy Piotruś był jeszcze fasolką. Polubiłam Twoją rodzinkę, ciepełko , którym ciągnie od Twoich notek. Życzę Tobie i sobie dalszych , wielu lat pisania. Dobry blog, to jak powieść w odcinkach :), trudno się doczekać na kolejną notkę.
Ja też czytam od czasów przedPiotrusiowych. Często rozczulam się czytajac o synkach, rodzicach i ciotkach (!). Również lubię opisy Pani wsi i bardzo mi dobrze robia na serce. Jako, żem na emigracji od ok. 30 lat to ta tęsknota jest taka jak z Latarnika. Tęsknię za tym, czego pewnie wcale nie było albo za tym co sobie upiększyłam. A opowieści (rzadkie bo rzadkie) o wsi sprawiaja mi ogromna przyjemność. Lubię też o “obsesjach” chłopców. No, uwielbiam.
Gratuluję trwania, łatwe to nie jest.
Inna Dorota
a ja przygodę z blogiem zaczęłam od Twojego !
nie pamiętam jak trafiłam ale to był Twój blog
kurcze nie pamiętam ile przed Piotrusiem ale pierwszy wpis małżona pamiętam
pamiętam że potem się śmiałaś że on jeden wpis i setki komentarzy a Ty się produkujesz i marne kilka 😀
od Ciebie wchodziłam właśnie do zapisków teściowej , drugiej Mamy , starej panny , crazy , soso , Barbarelli i generalnie prawie wszystkich co wymieniłaś
pamiętam że przysłałaś mi fragmenty książki o czarownicach ( no właśnie co z nimi ?)
a do Oli proszę lineczkę http://www.o-s.ownlog.com/
ale się rozczuliłam…pamiętam jak trafiłam na Twojego bloga, to było strasznie dawno temu, a już wtedy gdzieś w mediach o nim wspomniano. Przeczyłam jednym tchem wszystko od początku, a potem zaczęła się moja przygoda z blogiem, a potem – o jezu, Chuda mnie czyta 😀 to już jakieś 14 lat będzie. naprawdę, to wszystko było takie ważne. trochę mi smutno 🙁
Rany większość z tych blogów czytałam kiedyś. Pamiętam jak napisałaś o pierwszej ciąży i ja już wtedy też byłam w ciąży…
I czytam cały czas, przez tyle lat 🙂
Nie wiem, czy czyniłam Ci kiedyś to wyznanie, ale pamiętam Cię z czasów SPRZED DZIECI. Serio. Najgorsze jest to, że nie umiem w tym pięknym, nowym layoucie znaleźć historii, a czasem wróciłabym do jakichś staroci. Z przeproszeniem, ma się rozumieć.
Sto lat, Dorotko!
Ola – odchudzam się, nadal pisze bloga. Czytam 🙂 Od 15 lat.
Alu, daj namiary!
Zostawiłam Ci adres na Facebooku.