O powrocie wilka rozpisywała się prasa królicza, świńska, kozia, jagnięca i ludzka. Wiadomo, że nie zwiastuje to niczego dobrego. Zwierzęta zgromadziły się trwożliwie w domku królika. Co to będzie, co to będzie!…
Ogłoszony w prasie powrót wilka zelektryzował cały las. Do domku królika trafili nawet Piotruś i Czerwony Kapturek, choć Kapturek to zupełnie przez przypadek. Drżeli tak razem i drżeli, aż od tego drżenia zgłodnieli (rym cym cym, jak mawia Kruszyzna) i postanowili wspólnie przygotować kolację (zastanawiam się, skąd w domku królika znalazło się tyle krzeseł?). I wtedy nadszedł wilk…
Sympatyczna historyjka Geoffroya de Pennarta, autora przygód mojej ulubionej krowy Zosi, to opowieść o tym, że strach ma wielkie oczy, a w kupie siła. Solidarność czyni cuda, z pojedynczych, zastraszonych zwierzątek uczyniła armię, która znokautowała wilka. A po nokaucie wymusiła na nim obietnicę, że się poprawi, po czym zaprosiła go do stołu, na wspólną kolację.
Geoffroy de Pennart, „Wilk powrócił!”, wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2017.
Zaraz poszukam w księgarni, brzmi dobrze nawet dla starszych 😉
Brzmi zachęcająco 🙂