Obojętnie ile trwa, u mnie i tak kończy się otumanieniem związanym z koniecznością przestawiania mózgu na inny tryb działania oraz malowniczymi hałdami na podłodze w łazience.
Na wysokość hałd wpływa nie tylko długość weekendu, ale także ilość i rodzaj chorób, które rodzina przebyła w trakcie. My spędzaliśmy weekend z jelitówką (poległo 3/5 rodziny), na szczęście było intensywnie i krótko. Pogoda była jak każdy widział. Posnuliśmy się trochę po osiedlu (pobliski plac zabaw zamienił się w basen), pospacerowaliśmy w zimowych kurtkach po majowej łące, a na końcu wpadliśmy z króciutką wizytą towarzyską do Dziadków i Ciotek, gdzie Wojtuś spotkał się oko w oko z kurą.

– Wojtusiu, to jest kura, kury znoszą jajka, z których robimy jajecznicę. – Taaak!
A jak tam Wasz weekend? Bardzo się Wam dłużył, czy jeszcze trwa?
Poza tłokiem w pociągach to przebiegł całkiem nieźle. Poza tym, że wiało to ani razu nie padało, słonko grzało i było całkiem przyjemnie.
mnie się wydał za długi. Pogoda dziś dopiero pozwoliła wyjść na dłużej. Rodzinę mamy daleko więc w swoim gronie
Cały czas trwa – pracuję od niedzieli codziennie. Tyle miałam rozrywki, że obleciałam wczoraj po południu z piesięciem całe Łąki Nowohuckie.
Mnie się dłużył – kiedy się nie wyjedzie, jest do dupy, zapisuję jako mądrość na przyszłe długie, bo o ile stanie w korkach mnie zawsze mierzi, to to otępienie mnie przygnębia jeszcze bardziej. A jutro znów weekend|!!!!!
Też średni 😉 Pełne wolne miałam tylko w niedzielę i w środę, za to dzieci miały całość wolną, a małżonek od piątku do niedzieli brał udział w zawodach (więc walczyłam sama), we wtorek młodsza wygenerowała ból ucha, szczęśliwie z rana, więc zdążyłam do przychodni, gdzie spędziłyśmy jakże intrygujące 2 godziny (głównie w poczekalni)…Młodsza dalej w domu :/