Nic dwa razy się zdarza. I nie zdarzy.

Doskonale wiedziała o tym nasza Noblistka, a ja, oczywiście, uważałam, że ależ, mnie się zdarzy. I srodze się rozczarowałam. Dwukrotnie.

źródło: pixabay.com, efekt: GIMP

Pewnego piątku upiekłam na kolację dorsza według przepisu z książki „Leczenie dietą. Wygraj z Candidą!”. Był tak doskonały, że oboje z Mężem prawie popłakaliśmy się ze szczęścia i kulinarnej rozkoszy. Popijaliśmy go winem wybranym przypadkowo w małym sklepiku wiejskim, które pasowało idealnie i celebrowaliśmy chwile we dwoje, gdyż dzieci, dziwnym trafem, grzecznie bawiły się w drugim pokoju.

– Carpe diem, carpe diem! – powtarzaliśmy w uniesieniu za Horacym, a uniesienie nasze rosło z każdym kęsem i każdym kieliszkiem.

Mąż, zwykle oszczędny w pochwałach, rozpływał się w zachwytach.

– Moglibyśmy to podać nawet przyjmując Doktorostwo – zawyrokował w końcu, po serii peanów, od których urosłam w górę co najmniej kilkanaście centymetrów. Znaczyło to mniej więcej tyle, że i angielska królowa nie wzgardziłaby takim posiłkiem.

– Zrobisz to jeszcze kiedyś?… – zapytał, wyskrobując resztki.
– Pewnie! Kiedy?
– Za tydzień?…

Zrobiłam za tydzień.

Dressing był wyraźnie gorzki. To chyba wina cytryny. Brokuły były twarde, a plasterki cytryny nie wypieczone tak jak ostatnio.

– A jednak to było szczęście początkującego – westchnęłam boleśnie, bo brakowało mi tych ubiegłotygodniowych ochów i achów. Zjedliśmy w milczeniu, popiliśmy winem, tym samym co ostatnio.
– Nie załamuj się, Kochanie, zrób za tydzień – zachęcił mnie Mąż.

Zrobiłam za tydzień. Tym razem sama wybrałam wino i pamiętałam, żeby dopiec brokuły. Ale zanim były w sam raz, ryba zdążyła się przesuszyć, a do tego chlusnęłam obficie dressingiem na danie i zostało go za mało do serwowania…

– Chyba czas zrobić rybę według innego przepisu – westchnęłam boleśnie.
– Nie rezygnuj, Kochanie, było całkiem dobre. Co prawda wino było paskudne i ryba przesuszona, ale za to warzywka idealne.

Zrobię jeszcze raz, wszak do trzech razy sztuka. No, chyba że w tym przypadku ten trzeci był tym pierwszym.

Napisano w Od Rana Do Wieczora

Tagi: , , ,

5 comments on “Nic dwa razy się zdarza. I nie zdarzy.
  1. Dorota pisze:

    No i…?

  2. kwiatkowska pisze:

    a myślałam, że tylko mnie się nie udaje drugi raz ta sama potrawa 🙂

  3. bzapiski pisze:

    Jedziemy.

  4. kolorki pisze:

    :DDDDD

Skomentuj kwiatkowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

W związku z wprowadzeniem 25 maja 2018 roku Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE informujemy, że zostawiając komentarz na stronie od-rana-do-wieczora.pl pozostawiasz na niej swój nick, widoczny dla innych czytelników oraz adres mailowy widoczny tylko dla administratorów strony. Swoje dane osobowe przekazujesz dobrowolnie i będą one przetwarzane wyłącznie w celu przesłania powiadomień o nowych wpisach na blogu, odpowiedzi na Twój komentarz lub w przypadku kontaktu przez formularz kontaktowy. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Masz prawo dostępu do swoich danych oraz ich poprawiania poprzez kontakt: dorota.smolen@gmail.com. Administratorem Twoich danych osobowych jest autorka bloga od-rana-do-wieczora.pl Dorota Smoleń.
Publikując komentarz, wyrażam zgodę.

*