Tuż nad ranem przyśnił mi się kolorowy, szalenie realistyczny sen, z tych, co to człowiek budzi się i trudno mu uwierzyć, że już nie śni.
fot. geralt, pixabay.com
Cóż to się mi przyśniło, zapytacie zaciekawieni.
Czy jakieś pocztówkowe krajobrazy? Czy może klify Irlandii, do której mieliśmy wyjeżdżać rodzinnie, bo Mąż miał taki pomysł na życie, ale przed czym uratował mnie Brexit? Czy może zielone bezkresy Nowej Zelandii, do której jak wyżej i przed czym jak wyżej? Bądź lazur nieba i lazur wody w ciepłych krajach? A może swojski zachód słońca nad Bałtykiem wiecznie zimnym? A może – och tak, rozpuśćmy wodze fantazji! – Mąż obsypujący mnie płatkami różnokolorowych róż?
Ależ skąd, nic z tych rzeczy.
Wszak jestem znana z tego, że jak już przyśni mi się filmowy amant, to nie jest Pierce Brosnan ani Sean Connery, ale jeden z braci Mroczków. Co robić, taka karma.
Więc przyśniło mi się…
tadam!…
….
….segregowanie prania.
Mnóstwo tego prania było, zaścielało cały przedpokój, brodziłam w nim jak powóz wieszcza Adama w stepach akermańskich. Najpierw miałam wrzucić do pralki różnokolorowe, jak to zwykle czynię, ale zorientowałam się, że jest tu tyle czerwonych ciuchów, że spokojnie uzbiera się ich na cały wsad.
Jak już nastawiłam pranie, to nadeszła pora na inne rozkosze.
I w następnej scenie tego snu zgrzeszyłam przeciwko mojej diecie. Wyobraźcie sobie tę scenę: przede mną leżą kremówki, te absolutnie dokonałe kremówki z naszej osiedlowej cukierni, co najmniej pięć, ja ich oczywiście nie jem, bo wiem, że mi nie wolno, a tu nagle okazuje się, że właśnie wylizuję talerzyk po ostatniej. A osoba siedząca na drugim końcu stołu (jakaś kobieta, moja siostra? Koleżanka?) mówi surowo:
– Przecież ci nie wolno!…
– Wiem, wiem – potakuję nerwowo i szybko zlizuję czubkiem języka cukier puder z górnej wargi.
Oj, jeszcze miesiąc, jeszcze miesiąc tej diety, trzymaj się dziewczyno!
***
Jak jest z tymi kolorami w snach? Przeczytajcie tutaj. Wyjaśnia ona, dlaczego tytułowego zdania tak często używa mój Tata 🙂
Mój Boże, składanie prania! Toż to thriller i koszmar! 😀
Zazdroszczę, że tylko miesiąc diety…Niektórzy mają dietę dożywotnio…
To jest ostatni z czterech miesięcy. Współczuję!
Jak mogłaś dziś pisać o kolorach, przecież dzisiaj tylko czarny jest trendy ;P
A, tak sobie poszłam pod prąd 🙂
Ależ szał: segregowanie prania;) Zawsze to lepiej niż boa albinos, którego zapamiętałam z jakiegoś nonsensownego snu sprzed 2 tygodni.
No ja nie wiem, czy jednak Twój boa albinos nie jest jednak lepszy :-))) Co on robił w Twoim śnie?
Ten kolorowy wirnik strasznie nie pasuje do dzisiejszego dnia ;(
Ja tak nie uważam.