Wszystkie moje publiczne karmienia piersią

Temat publicznego karmienia piersią to evergreen pierwszej wody. Należy do zagadnień, które niezawodnie burzą krew Polek i Polaków od morza do Tatr. Korzystając z tego, że znowu wypłynął, wypowiem się i ja (ileż wodnych odniesień w tym wprowadzeniu!).

karmienie1

fot. Joanna Hadam

Niestety, już nie karmię żadnego niemowlaka, nie karmię też mojego najmłodszego, coraz bardziej mownego syneczka. Było to jedno z ważniejszych doświadczeń w moim życiu. Uważam, że droga do publicznego karmienia piersią jest pewnym wyznacznikiem rozwoju mnie jako matki.

Przy pierwszym dziecku myślałam przede wszystkim o tym, co myślą ludzie wokół mnie. Wiedziałam, że to dla wielu osób jest to widok co najmniej niesmaczny, czytywałam nawet porównania do wywalania na widok publiczny męskich genitaliów. Kiedy przyjmowałam u siebie koleżankę, wrażliwą na te kwestie, podałam maleńkiemu Piotrusiowi moje mleko z butelki, wcześniej spędziwszy godzinkę z laktatorem, miast z syneczkiem przy piersi. Jak chomik w klatce spacerowałam z dzieckiem w wózku wokół osiedla, blisko domu, żeby w każdej chwili móc skoczyć na karmienie do domu. Była piękna jesień, dziecko głównie spało, jedzenie dla niego zawsze miałam przy sobie, mogłam była  robić kilometry po mieście, ale ja nie, bo co by to było, gdybym musiała go nakarmić w jakimś miejscu publicznym!!! Pewnie pokornie dałabym się zapędzić do toalety i co prawda świtała mi gdzieś-tam myśl, że to chyba ślepa droga, ale opinia społeczna była dla mnie najważniejsza.

Przy drugim dziecku poluzowałam sobie laktacyjny kaganiec i przedłużyłam smycz. Na początku zdarzało mi się wlec do domu rozpaczającego Piotrusia, któremu przerywałam świetną zabawę, bo trzeba nakarmić Michasia, ale szybko zrezygnowałam z tego utrudnienia i karmiłam często na placu zabaw. Jedyne, co mi przeszkadzało, to niemożność równoczesnego ganiania za Piotrkiem i dręcząca obawa, że coś sobie zrobi, gdy ja będę uziemiona na ławce z Michasiem.

Przy trzecim dziecku… Jaki to był luz! Jak ja miałam wylane na to, co ludzie o mnie powiedzą! A niech myślą, niech gadają, a najlepiej, niech się w dupę pocałują. Wiedziałam już, że najważniejsze jest moje dziecko i zaspokojenie jego głodu. Gdziekolwiek. W parku, w sklepie, w kościele, w restauracji, w autobusie, w przychodni, w urzędzie. Ale nie przypominam sobie, żeby ktoś zgorszył się karmieniem w moim wykonaniu. Może raz, jakiś starszy gość coś mamrotał, ale chyba sam nie wiedział, o co mu konkretnie chodzi. Jeśli już słyszałam jakieś komentarze, to bardzo sympatyczne i wspierające. Moje koleżanki, obie dość wyczulone na „wywalanie cycków”, podczas spotkania w parku zdziwione zauważyły, że kiedy karmię, to nic nie widać. Nie wiem, co one chciały zobaczyć, ale fakt, że starałam się robić to w miarę dyskretnie, by wilk był syty i owca cała. Nie zawsze się da dyskretnie, kiedy np. dziecko odrywa się od piersi, a strużka mleka strzela w dal, ale nawet to ciężko jest zauważyć, jeśli ktoś nie gapi się nachalnie.

Wiele razy mówiono i pisano o tym, że widok kobiecych piersi w reklamach blach, samochodów czy bielizny nikogo już dziś nie szokuje, a tyle emocji wzbudza pierś jako źródło pokarmu dla dziecka, do czego została stworzona. Nie uważacie, że to postawienie wszystkiego na głowie?

Zacytuję tu genialny protest song, który wyśpiewały bohaterki spektaklu „Projekt: MATKA” szczecińskiego teatru Kana, a napisała Mama Rysiowa:

“Koniec z karmieniem w kiblu na uboczu
Bo to krępujące dla niewinnych oczu
W świecie gdzie billboardy świecą gołym cyckami
Z widokiem piersi matki oswójcie się sami.”

Jestem głęboko przekonana, że każdy, kto ma problem z widokiem karmiącej matki, tak naprawdę ma jakiś problem ze sobą. I może warto, by skupiłby się na jego zdiagnozowaniu, miast hejtować matki, które nie jeden raz przeszły drogę krzyżową, by móc dać dziecku to, co dla niego najlepsze. A jeśli ten ktoś nie chce zagłębiać się w siebie, to niech przynajmniej odwróci wzrok.

A na koniec zacytuję stanowisko Fundacji Promocji Karmienia Piersią dotyczące karmienie piersią w miejscach publicznych, przedstawione na FB:

Polskie prawo nie zakazuje karmienia piersią w miejscach publicznych. Z licznych przepisów prawa wynika natomiast, że matka i dziecko, a w szczególności niemowlę, są unikalną komórką społeczeństwa i wymagają specjalnej ochrony oraz jak każdy obywatel poszanowania ich praw.

Wskaźniki karmienia naturalnego w Polsce są rażąco niskie, a stan karmienia piersią, co wyraźnie pokazał raport Najwyższej Izby Kontroli dot. Standardu Opieki Okołoporodowej, jest dramatyczny. W Ministerstwie Zdrowia toczą się prace, w których biorą udział przedstawiciele naszej Fundacji, nad poprawą obecnej sytuacji okołoporodowej Polek, w tym m.in. poprawy wskaźników karmienia piersią, oraz wyłącznego karmienia piersią w pierwszych sześciu miesiącach życia dziecka. Z tego powodu nie wyobrażamy sobie, żeby jakikolwiek sąd uznał, że nie powinno się karmić piersią niemowlęcia w miejscach dostępnych publicznie.

Przypominamy, że do swobodnego karmienia piersią w Kaplicy Sykstyńskiej zachęcał w 2015 roku Papież Franciszek.

Rzeczniczka Światowej Organizacji Zdrowia na odprawie ONZ w Genewie w tym miesiącu, poparła działania popularyzujące wizerunek matki karmiącej w mediach tzw. brelfie, podkreślając, że należy zrobić wszystko, co tylko można, żeby promować karmienie piersią w przestrzeni publicznej.

UNICEF alarmuje, że gdyby wszystkie dzieci były karmione wyłącznie piersią przez pierwsze 6 miesięcy życia, to udałoby się uratować życie ponad 800 000 najmłodszych. Karmienie piersią jest oficjalnie uznawane za profilaktykę raka jajnika i raka piersi u kobiet.

Mając powyższe na uwadze, w naszej opinii, kobiety karmiące piersią powinny być objęte specjalną ochroną ze strony państwa, któremu powinno zależeć na tym, żeby karmienie piersią upowszechniać i promować, a nie stygmatyzować.

Amen.

Napisano w Od Rana Do Wieczora

Tagi: , ,

11 comments on “Wszystkie moje publiczne karmienia piersią
  1. MagdaM pisze:

    Jadąc z weekendu zakopianką, lub którąś okoliczną dużą drogą widziałam wielki bilbord reklamujący klinikę chirurgii plastycznej. Całkowicie naga pani, stała bokiem, lecz prezentowała jednocześnie wszystko z profilu. Pan doktor zaznaczał flamastrem co tam do korekty. Jeśli nie przeszkadza nikomu taka reklama, to co można mieć przeciwko karmieniu piersią. Ja mam ciągle wrażenie, że to jakaś nieliczna tylko głośno ujadająca grupa tak protestuje na widok matki z dzieckiem przy piersi.

  2. mama Asi pisze:

    Mam jedno dziecko. Karmiłam 7 miesięcy, bo tyle sobie życzyła moja córka. W miejscach publicznych karmiłam 2 razy. Raz w pociągu, bo podróż trwała kilka godzin, a drugi raz w czasie wizyty w szpitalu. W pozostałych przypadkach zawsze w domu, nie miałam trudności wrócić i zapewnić nam komfortowe warunki. Narażę się, ale nie zgadzam się na machanie cyckami w miejscach publicznych bez potrzeby. Kiedy sytuacja tego wymaga, owszem, ale na litość boską po co latać z dzieckiem przy piersiach po knajpach?? Po centrach handlowych? Milion rzeczy kupowałam dla dziecka nie wlokąc go po hipermarketach, tylko zostawiając z tatusiem lub wydając instrukcje mężowi przez telefon. Odróżnijmy to co konieczne, od zwyczajnych kaprysów matek, które podporządkowują dziecko swojemu widimisię szlajania się po knajpach. To jest spełnianie potrzeb matki a nie dziecka.

    • Dorota pisze:

      „Machanie cyckami w miejscach publicznych bez potrzeby”… Mamo Asi, cenię Cię za czytelniczą wierność, ale szlag mnie trafił. Nie szlajałam się po knajpach, ale kiedy chciałam się spotkać w Rynku z koleżanką z drugiego końca Polski, wzięłam Wojtka ze sobą. Owszem, była to moja potrzeba, może nawet „widzimisię”, ale nie widzę nic złego w jej spełnieniu. Chciałabym, żeby matki karmiące w przestrzeni publicznej były traktowane NORMALNIE, jako zwyczajny „element krajobrazu”, a nie budziły sensacji – nieważne, czy karmisz, bo to Twoja fanaberia (serio?), czy musisz, czy karmisz sto razy, czy dwa. Wyobraź sobie, że ktoś w tym szpitalu, w którym karmiłaś, lub w podróży gani Cię za to. Jakbyś się czuła?

  3. Sroczka pisze:

    21 lat temu też zdarzało mi się karmić publicznie. Np. Rondo Wiatraczna przy Supersamie Park Skaryszewski

  4. winter pisze:

    Ja mam odwrotnie. Pierwsze non stop na cycu wisiało i karmiłam przy stole przy kolejnych nawiedzających. Przy trzecim już wychodziłam do pokoju. I tylko tak. Tak mi się pozmieniało. Kocham karmienie piersią, ale jakoś zauważyłam, że sama czuję się niezręcznie, gdy karmię przy kimś lub ktoś przy mnie. Wiadomo czasem nagła potrzeba przypili i nie ma rady trzeba mleczarnię w centrum zainteresowania zapodać.Zazwyczaj jednak da się tak,że i dziecię i opinia publiczna usatysfakcjonowani 🙂

  5. ida27 pisze:

    Zgadzam się, że świat staje na głowie. Ale też nie wiem czy to nie wycinek jakiegoś większego problemu. Że wychowujemy się na gładkich buziach z pism i telewizji, szczupłych i wystylizowanych. I myślimy, że cały świat tak wygląda. Wystarczy wyjść na basen lub plażę i szok. Są brzuszki, fałdki, celulit. Prawdziwi ludzie nie są tacy idealni. I do tego starzeją się, trzeba im pomagać, podcierać nosy i nie tylko. Współczesny świat tylko dla młodych, pięknych i zdrowych. Wszystko co fizjologiczne, won!
    Druga sprawa, to oburzenie niektórych panów zakrawa dla mnie na seksizm. Jeśli biust nie służy podniecie to oni nie chcą go oglądać. To albo jakaś nieświadoma „zazdrość o cycek” albo kolejny przejaw przedmiotowego traktowania kobiet. A weźcie się odwalcie!!!

  6. kwiatkowska pisze:

    A ja pamiętam kilometry przespacerowane bulwarami 10 lat temu. Karmiłam na dziedzińcu Wawelu i na Plantach, i w ogrodach Muzeum Archeologicznego, nie mówiąc o parkach. W knajpach akurat nie, bo nie miałam potrzeby ani czasu tam chodzić. Przerzucałam przez ramię flanelową pieluszkę i choćby nie wiem jak ktoś wzrok wytężał, to nic nie zobaczył. Komentarza negatywnego nie pamiętam, za to pozytywnych całe mnóstwo.

  7. kolorki pisze:

    W ogóle nie ma o czym mówić, temat z dupy, w zasadzie równie dobrze powinny zniknąć z widoku publicznego np kobiety w widocznej ciąży, łysi i koniecznie! inwalidzi na wózkach, bo to odbiega od normy. Toż po to natura wyposażyła kobiety w piersi, żeby nimi dzieci karmić. Nigdy nie karmiłam publicznie, bo 1. dziecko musi mieć spokój i ciszę, żeby sensownie się najeść, 2. nienawidzę publicznego obnażania się (swojego, cudze mi nie przeszkadza) i nawet w przebieralni basenowej cierpię – mój problem, da się z tym żyć;)

  8. Krusz. pisze:

    No i amen. Nic dodać, nic ująć.

  9. Kinga pisze:

    Amen.
    Moje potomstwo, sztuk cztery, co prawda już podrośnięte, jednak pamiętam, że karmiłam je wszędzie. Nigdy nie spotkałam się z ostracyzmem, co najwyżej ze zdziwieniem – uwaga – starszych pań. Rzecz odbywała się dyskretnie, najczęściej pod tetrową pieluchą zarzuconą na ramię i – gdy to tylko było możliwe – na uboczu. Przyczyna była banalna: dziecku potrzebny był spokój i brak bodźców przy tej czynności. Inaczej po zaspokojeniu pierwszego głodu zaczynało się kręcić, rozglądać i wydziwiać, a nie ma nic gorszego przez następną godzinę niż dziecko niedojedzone i marudne.
    Ot, tyle w temacie. Sztucznie napędzanym, moim zdaniem.

Skomentuj kolorki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

W związku z wprowadzeniem 25 maja 2018 roku Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE informujemy, że zostawiając komentarz na stronie od-rana-do-wieczora.pl pozostawiasz na niej swój nick, widoczny dla innych czytelników oraz adres mailowy widoczny tylko dla administratorów strony. Swoje dane osobowe przekazujesz dobrowolnie i będą one przetwarzane wyłącznie w celu przesłania powiadomień o nowych wpisach na blogu, odpowiedzi na Twój komentarz lub w przypadku kontaktu przez formularz kontaktowy. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Masz prawo dostępu do swoich danych oraz ich poprawiania poprzez kontakt: dorota.smolen@gmail.com. Administratorem Twoich danych osobowych jest autorka bloga od-rana-do-wieczora.pl Dorota Smoleń.
Publikując komentarz, wyrażam zgodę.

*