„Macierzyństwo bez Photoshopa” do czytania na wakacje

Mam trzy egzemplarze dla trzech czytelniczek, które przekonają mnie, że właśnie one powinny dostać naszą książkę, napisaną na rzecz Mikołajka. Oczywiście czytelnicy płci męskiej też mogą brać udział w zabawie – można zdobyć tę ksiażkę dla siebie lub dla swojej ukochanej.

macierzbezpho

Można użyć szantażu, przekupstwa lub bajeru – wszystkie chwyty dozwolone 🙂 Jest o co walczyć, bowiem te trzy egzemplarze zbiorą tyle autografów, ile autorek i autorów będzie na spotkaniu promocyjnym

28 czerwca o godz. 18.00 w Matrasie przy al. Solidarności 113 w Warszawie.

Czekam na Wasze bajery, próby przekupstwa i usiłowania szantażu do północy 28 czerwca, po powrocie z Warszawy, jak już odeśpię zetknięcie z wielkim światem, przeczytam je i wybiorę trzy, które przemówią do mnie najbardziej.

Oczywiście zapraszam na spotkanie do Matrasa! Będzie można nas zobaczyć na żywo, porozmawiać, nawet zrobić sobie z nami selfie. Podpiszemy każdą ilość książek, które kupicie 🙂

Napisano w Od Rana Do Wieczora

13 comments on “„Macierzyństwo bez Photoshopa” do czytania na wakacje
  1. sabka pisze:

    Kochana! Jeśli dostanę od Ciebie „pobazgrany” egzemplarz w zamian oddam Ci czyściutki, nowiutki, pachnący jeszcze farbą drukarską… 😉 Pomyśl tylko – czysty zysk 😉
    Pozdrawiam serdecznie!

  2. Sylwia pisze:

    a więc ( tu wiadomo że nie zaczyna się zdania od tego zwrotu ) no więc po pierwsze bo jak była akcja „klikanie dla Mikołajka ” klikałam codziennie i to czasami z kilku kompów , codziennie namawiałam swoich czytaczy , po drugie jestem warta tak wspaniałej książki ( wiem że jest mega bo Waterloo wkleiła kawałek swojej części ) a po czecie ja dopiero od niedawna pokochałam siebie i swojego człowieka a sprawiła to diagnoza którą w pewną Wigilię Bożego Narodzenia dostałam między oczy , teraz wiem że nie ważne jak się wygląda fizycznie , ważne jak się czujesz psychicznie no a po czwarte jestem gadżeciarą i po prostu lubię mieć takie rodzyneczki jak książki z autografami nigdy nie wiadomo kiedy będziecie na świecznikach i będę mogła niezłą kasę zarobić 😀 a i jeszcze wiadomo że jak się dużo czyta to się „oczytuje gramatycznie i ortograficznie ” a tu jak wiadomo mam straszne tyły 😉

    • Sylwia pisze:

      I jeszcze miałam dodać że jak tu wchodzę to buty wycieram dziń dybry mowie głos zabieram no na bank należy mi się popisana książka !

  3. MagdaM pisze:

    Mąż raczej nie będzie próbował zdobyć egzemplarza dla mnie, więc ja wystartuję po książkę.
    Otóż jestem człowiekiem, który książki kocha za zapach i dotyk stron, i który uważa, że dom bez książek nie ma duszy. Szykuję więc wygodne miejsce na półeczce (no dobra, o to trochę trudno, uzależnienie tego typu potrzebuje przestrzeni).
    Lukru mam aż za dużo, szczególnie na biodrach, na pupie, baru mlecznego nie liczę, gdyż jest obecnie na wysokich obrotach. Macierzyństwo rzeczywiście bez słodkiej glazury bywa, ja na swoje nie mogę narzekać, mam szczęście. Moje pierwsze dziecko, wcześniak, przyczynił się do zdrapania solidnej porcji lukru, przy drugim dziecku zapasy przyrastają (chwilowo). Słodkość topnieje, kiedy obie słychać na całej ulicy (Dorotko jak Ty to robisz z trójką? <- to wazelina). Chętnie pozaglądam przez ramię innym rodzicom, na kartach książki i chętnie zwiedzę nowe zakątki naszego rodzicielskiego świata.

  4. Beata pisze:

    Skoro wszystkie chwyty dozwolone to ja pójdę w kierunku kumoterstwa, droga Kuzynko 😉
    A tak poważnie, bardzo proszę o tę książkę, gdyż mam problem z akceptacją mojej figury po ciąży. Marzę o tym, aby wskazówka mojej wagi łazienkowej spadła na pozycję „waga sprzed ciąży”, ale żadnym prawem nie chce tam się nawet zbliżyć 🙁
    Może ta książka jeszcze bardziej zmotywuje mnie do walki z wagą, albo pomoże mi zaakceptować mnie taką, jaka jestem.

  5. Kuka pisze:

    Ha! Wydało się, że nadciągasz, więc będę i ja w Matrasie. Muszę kupić kilka egzemplarzy, bo, kuźwa, same „brzydkie matki” widzę wokół siebie ostatnio. To see you.

  6. Aniuta pisze:

    booo… właściwie dlaczego nie?

  7. Gosia pisze:

    Nigdy nie uwazalam sie za specjalnie atrakcyjna. Nos troche krzywy, zawsze o tych kilka kilogramow za duzo, wlosy nigdy sie ladnie nie ukladaja; o reszcie nie wspominam, zeby nie siac zgorszenia 🙂 Cale szczescie, ze los byl dla mnie laskawy i oprocz gigantycznej opuchlizny w ostatnim trymestrze ciaza nie pozostawila zbyt wielu sladow. Widze to teraz, po roku od urodzenia synka. Co z tego, ze dzien, tydzien, miesiac, dwa, trzy po jego urodzeniu w dalszym ciagu blizej mi bylo do slonia niz trzydziestoletniej kobiety? Urodzilam dziecko! Sama! Pokonalam wszystkie pierwotne leki i DALAM RADE! Na zdjeciach z pierwszych dni po powrocie ze szpitala widze juz obwisly brzuch i podkrazone oczy, ale gigantyczny usmiech radosci. I tylko to sie dla mnie liczy.

  8. kh pisze:

    Dlaczego ja? Może dostanę tę książkę dla mojego syna. Otóż ja mam straszne kompleksy, co do swojego wyglądu, aż takie, że nawet nie pójdę z nim nad wodę czy na basen w jednoczęściowym stroju. A mój syn kocha pływanie i czasami chciałby iść ze mną. Jestem z nim sama, więc nikt inny go nie zabierze nad wodę, a teraz nadchodzą wakacje…Dotychczas babcia i dziadek w wakacje całymi dniami siedzieli z nim na basenie, nad jeziorem czy nad zalewem. Teraz niestety oboje bardzo chorują więc odpada. A poza tym Dorotko, muszę się odwdzięczyć i zabrać dzieci znajomych, którzy zabierają na basen moje dziecko. 🙂 A poza tym nie oszukujmy się, dostać Twoją książkę, z Twoim autografem to byłby dla mnie szczyt szczęścia i ogromny zaszczyt. Kiedyś 2 razy próbowałam załapać się na coś z Twojej biblioteczki (czystki przed remontem) i się nie udało, więc może teraz… 🙂

  9. Marzena pisze:

    A ja nie z ciekawości. Ja potrzebuję wsparcia. Pomocy! Przyjmę każdą ilość krzepiących słów i zanurzę się w nich. Wychlapię, wytaplam, podtopię się nawet i wylezę dopiero jak mi się skóra całkiem pomarszczy od tej kąpieli.

  10. Kinga pisze:

    2 miesiące temu zostałam mamą. Niby chodziłam do szkoły rodzenia, najmłodsza tez juz nie jestem, wiec jakąświata wiedzę mam, ale mimo to poczułam się jakbym dostała czymś ciężkim w głowę. Najpierw przymusowa cesarka, potem walka o karmienie piersią. Młody ryczał a ja razem z nim, bo pojawił się baby blues. Z arakcyjnej laski zmieniłam się w płaczącą,ubrana w rozciągnięty dres i z wielkimi, poprzecinanymi rozstepami cyckami mamę. Dzisiaj jestem przeszczesliwa. Ale było ciężko. Udało się tylko i wyłącznie dzięki wsparciu mojego męża, który jest fotografem, ale patrząc na mnie nie używa Photoshopa -jestem dla niego piękną i najlepszą mamą tak po prostu. I chciałabym poczytać o innych mamą ch – bez lukru i upiększania.

  11. Jagoda pisze:

    Tak sobie pomyślałam, że chciałabym o prostu poczytać sobie tą książkę. Poprawka – poczytać jakąkolwiek książkę, mieć na nią czas 🙂 Starsza córka ma pięć lat, młodsza ma pięć miesięcy i jeśli już sięgam wieczorem po lekturę, to po dwóch stronach zamykają mi się oczy 😉 Nie chodzi o to, że to akurat książka o babkach po ciąży, o ich ciele, zmianach itd. Mam bliznę po cesarskim cięciu (drugim, nie na własne życzenie dla jasności) przeorany rozstępami brzuch, przeorane wymamlane cycki, trzy kilogramy więcej niż bym chciała, ale… w ogóle mi to nie przeszkadza 🙂 Kompletnie nie zwracam na to uwagi, ale może jest mi łatwej, bo wiem, że mojemu mężowi też to nie przeszkadza i mimo tych mankamentów cały czas zachwyca się moim ciałem. Chciałabym poczytać sobie o innych babkach i spojrzeniu na macierzyństwo nie dlatego, żeby mi się zrobiło lepiej „bo, dzięki Bogu, inni też mają tak jak ja albo jeszcze gorzej”, tylko z czystej babskiej ciekawości 🙂 Pozdrawiam!

Skomentuj MagdaM Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

W związku z wprowadzeniem 25 maja 2018 roku Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE informujemy, że zostawiając komentarz na stronie od-rana-do-wieczora.pl pozostawiasz na niej swój nick, widoczny dla innych czytelników oraz adres mailowy widoczny tylko dla administratorów strony. Swoje dane osobowe przekazujesz dobrowolnie i będą one przetwarzane wyłącznie w celu przesłania powiadomień o nowych wpisach na blogu, odpowiedzi na Twój komentarz lub w przypadku kontaktu przez formularz kontaktowy. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Masz prawo dostępu do swoich danych oraz ich poprawiania poprzez kontakt: dorota.smolen@gmail.com. Administratorem Twoich danych osobowych jest autorka bloga od-rana-do-wieczora.pl Dorota Smoleń.
Publikując komentarz, wyrażam zgodę.

*