Dziś rano wyraźnie odczułam zmianę na lepsze: Michaś wstał bez awantury, bez napominania pościelił swoje łóżko, a kiedy wyszłam z łazienki, stał gotowy do wyjścia i czekał tylko, żeby powiedzieć mi „pa”. Normalnie cud!
Wczoraj założyliśmy się z Mężem, kto wygra. Obstawiałam Komorowskiego, w razie wygranej miałam zostać zaproszona na kolację, w razie przegranej kupić brandy. Cóż. Podobno na kolację i tak pójdziemy, kiedyś.
Mąż czekał na wyniki wyborów w krańcowym napięciu.
– Jeszcze pięć minut… Jeszcze trzy… Jeszcze dwie… – wykrzykiwał z kanapy.
– Co się tak ekscytujesz, jakbyś czekał na wynik testu ciążowego, co? – odkrzyknęłam znad wieszanego prania.
Z zasady nie robię prania w niedzielę, gospodyni domowej należy się świętowanie w pełnym zakresie, ale oto odnalazła się bluza Piotrusia, zaginiona bez wieści we czwartek. Przez trzy dni próbowaliśmy z synem zrekonstruować jej losy, nadaremno. Wróciła z dzieckiem ze szkoły, a potem wszelki słuch o niej zaginął. Byłam więcej niż poirytowana, bo to już druga bluza zaginiona w tym roku szkolnym, stąd moje natarczywe, powtarzane w kółko apele „Przypomnij sobie, co z nią zrobiłeś, przypomnij!”. W niedzielę tuż przed zapadnięciem zmroku Piotrusia olśniło: w środę (a może w czwartek) położył ją na murku obok piaskownicy! Pobiegł w te pędy i była tam, gdzie ją zostawił, tiumfalnie przyniósł zgubę do domu i rzucił na podłogę, utytłaną w piachu i przemoczoną od deszczu. Mam nadzieję, że tylko od deszczu.
Tylko teraz nie wiem, czy odnalezienie bluzy da się podciągnąć pod powyborcze cuda? Chyba nie, bo to było przed ogłoszeniem wyników…
Obserwuję dziś na FB reakcje znajomych na wynik wyborów. Stąd mój apel: zanim dacie się wkręcić w totalną histerię, pomyślcie proszę, że na świecie dzieją się gorsze rzeczy:
- Ponad 1000 dzieci w Doniecku ukrywa się w piwnicach i podziemnych bunkrach.
- Od marca ubiegłego roku w rejonie Doniecka i Ługańska miny przeciwpiechotne i niewybuchy zabiły 42 dzieci i raniły co najmniej 109.
- Miesiąc po pierwszym trzęsieniu ziemi, które dotknęło Nepal, pomocy nadal potrzebuje około 1,7 miliona dzieci. 70 000 dzieci poniżej 5. roku życia wymaga natychmiastowej pomocy żywnościowej (czyli: GŁODUJE).
(informacje ze strony UNICEF).
A tu bardzo ciekawy tekst w tematyce okołowyborczej. Wiedzieliście? Nie miałam pojęcia.
Dodaj komentarz