Czekałam na Ciebie tyle dni, tygodni i miesięcy.
Czekałam wiernie w najmroczniejszych chwilach, w których dzień zlewał się z nocą.
Wypatrywałam z utęsknieniem najmniejszych oznak, że się pojawisz.
Błagałam: przyjdź.
Zaklinałam: bądź.
Płakałam, gdy kolejny dzień mijał bez Ciebie.
Myślałam, że przyniesiesz mi nowe życie.
Liczyłam, że wraz z Twoim pojawieniem się wstąpi we mnie energia, radość, moc.
Chciałam z Tobą góry przenosić.
I oto jesteś.
Doczekałam się.
Obudziłam się dziś rano – i tak! Jesteś! To Ty!
Czuję Twój subtelny dotyk na policzku.
Pieścisz mnie delikatnie, nim jeszcze otworzę oczy.
A kiedy już otworzę…
…od razu sprowadzasz mnie do parteru, dobitnie pokazując koty w każdym kątku, wszystkie okruchy i tłustą warstwę kurzu na kuchence.
Wielkie dzięki, wiosenne słoneczko 😛
Uwielbiam słoneczko i jestem wielką fanką wiosny i lata 🙂 Niesamowicie się cieszę że jesienno-zimowa plucha odchodzi w zapomnienie.
I brudne okna, przynajmniej u mnie 😉
Moje są tak brudne, że nawet bez słońca widać grubą warstwę, które je oblepia 🙂