Czekam na wiosnę. Jeszcze końcówka tego wlokącego się jak nocny do Koszalina stycznia, jeszcze najeżony soplami luty, jeszcze zimny i rozpaćkany marzec, jeszcze kawałek kapryśnego kwietnia – i wiosna! Najpierw przebiśniegi, zaraz za nimi krokusy, milutkie bazie, nieśmiałe pączki na wszystkich drzewach i krzewach, radosne forsycje – a potem majowa ulewa i wybuch zieleni.
Będziemy chodzić w kaloszach po resztkach naszych łąk, których jeszcze nie zabudowali deweloperzy. Zetniemy kilka gałązek krzewów, których jeszcze nie wykopały buldożery, do palm na Niedzielę Palmową. Wojtek będzie skakać w kałużach. Piotrek i Michał pokłócą się o sekator. Fajnie będzie.
Taki wiosenny spacer należy się każdemu. Może nie każdy będzie się przedzierał przez podmokłe łąki, ale każdy z radością wystawi twarz na promienie wiosennego słońca i poczuje, jak owiewa go wiosenny wiatr.
Mikołajek też to lubi. Całą zimę spędza w domu, bo zimno, wirusy, infekcje, a do tego brak sprzętu. Mikołajek nie wychodzi z domu ot tak, wkładając kaloszki. Na spacer wyjeżdza razem z nim odsysacz wydzielin, respirator, ambu, pulsoksymetr, pompa do żywienia. Jego ssak-odsysacz pracuje tylko na kablu, nie można wyjść z nim z domu.
Dlatego rodzice Mikołajka założyli zbiórkę na Pomagam.pl. Potrzebują zebrać 4 tys. złotych, żeby kupić ssak akumulatorowy, który pozwoli Mikusiowi chadzać na spacery, czuć słońce na twarzy i wiatr w blond włosach.
Bardzo Was proszę, pomóżcie, jesli możecie. Miesięcznie zagląda tu kilka tysięcy osób, jeśli każda wpłaciłaby 2 zł czy 5 zł, potrzebna suma uzbierałaby się migusiem. Rodzice Mikołajka zebrali już prawie połowe potrzebnej kwoty. Nowy ssak i wiosenne spacery są już w zasięgu Mikusiowych rączek. Oczy mu się śmieją na samą myśl o nich.
Trzeba kliknąć tu, a w prostych słowach zostaniecie przeprowadzeni przez całą procedurę.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wpłacą parę złotych, a także tym, którzy udostępnią wiadomość o zbiórce wśród swoich znajomych.
***
Dodaj komentarz