Uwielbiałam zagadki detektywistyczne odkąd sięgam pamięcią (a z pamięcią jeszcze u mnie całkiem dobrze, dziękuję. Epoka Niemca, który wszystko chowa, dopiero przede mną). Lubię, gdy autor powieści detektywistycznej czy kryminalnej zaskakuje mnie i do końca trzyma w napięciu. Kiedy w trakcie lektury odgadnę rozwiązanie, kończę książkę lekko zblazowana. Phi, sama na to wpadłam, nie postarał się autor.
„Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa” to komiks, w którym od czytelnika zależy, jak przebiegnie dochodzenia w danej sprawie. Sam decyduje, co będzie dalej. W praktyce polega to na odsyłaniu od numeru do numeru: masz przed sobą obrazek z numerem 42 i po lekturze komiksowych dymków masz udać się do ilustracji z numerem 190. Tam dowiadujesz się czegoś i podejmujesz decyzję, pod jaki numer teraz się udasz.
„Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa” są adresowane do młodszych graczy, więc poprosiłam o recenzję dziesięcioletnią Julkę z grupy docelowej, ale będąc nieustająco młoda duchem sięgnęłam do nich i ja. I oto jakie mamy wrażenia:
- Julka, wytrawna czytelniczka, była zadowolona z lektury, bawiła się bardzo dobrze. Intrygowało ją, co się stanie, gdy wybierze dany wariant.
- Mnie znużyło kartkowanie w tę i z powrotem. Za leniwa jestem. Wolę czytać gotową, dobrze napisaną fabułę.
„Rycerze” to komiks na tej samej zasadzie co „Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa”. Decydujesz się na kolejne kroki, dokonujesz wyborów wśród wskazanych możliwości. Ten z kolei przetestowałam na Michasiu, dziesięciolatku, który zakończył swoją pierwszą misję ostatecznie, a mianowicie zginął. Jakoś mu się nie dziwię, że to zniechęciło go do dalszej zabawy.
„Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa”, „Rycerze”, Fox Games, Warszawa 2017.
dobrych ksiazek nigdy dosc.
http://www.bajkowytata.com
To się nazywa gra paragrafowa. świetne jeżeli chodzi o utrwalanie słownictwa i struktur gramatycznych,bo powtarza się niejako „samo” , przynajmniej dla mnie w niemieckim. Jako gra sama w sobie niestety, za szybko się nuży.