7 pomysłów na długi rodzinny wieczór #pozytywnasiódemka

Zimny, pluchowaty listopad rozpościera nad nami bezlitosne i bezlistne macki. Do szpiku kości przeszywa nas lodowatym wiatrem, chłoszcze deszczem, odbiera tak potrzebną witaminę D i zaburza rozpoznanie pory dnia (rano wychodzisz z domu po ciemku, po południu wracasz do domu po ciemku). Na dodatek dzieci na podwórko nie wypuścisz, snują się po domu, jęczą, biją, przepychają przed komputerem, wyrywają sobie pilota…

Co robić, Gosiu, co robić? Oto lista moich siedmiu pomysłów na fajne spędzenie niefajnego wieczoru.

1. Książki i kocyki

Potrzebujemy tyle książek i kocyków, ilu mamy członków rodziny. Można tez użyć jednego dużego koca i jednej szerokiej kanapy, ale koce nigdy nie są odpowiednio duże, a kanapy odpowiednio szerokie i zawsze miła okoliczność staje się zarzewiem konfliktu – ktoś komuś zabiera koc, a komuś ktosiowi wbija łokieć w bok. A jeszcze wszyscy zawsze chcą siedzieć przy mamie, co da się ogarnąć tylko przy dwójce dzieci 🙂 Zatem: jeden koc na osobnika, każdy w osobnym kątku, z dobrym oświetleniem. Kto chce, może zrobić na dywanie legowisko z własnej kołdry, byle nie wchodziło na terytorium drugiego osobnika. I czytamy. Jak dobrze pójdzie, to nawet cały kwadrans!

ksiazkaikocykWojtuś czyta cudowną książkę Emilii Dziubak „Rok w lesie”, wyd. Nasza Księgarnia. Gorrrąco polecam!

2. Domowe ciasteczka

Nie każdy lubi piec z dziećmi ciasteczka i ja się wcale nie dziwię tym, którzy nie lubią. Sprzątanie po akcji zajmuje wieki, a ozdobne posypki wydłubuje się spod mebli i dywanu jeszcze przez długie miesiące. A ile nerwów człowiek zużyje w trakcie!… Ale na pewnym etapie musiałam sobie jasno powiedzieć: albo upiekę z dziećmi, albo w ogóle nie upiekę, bo jak dzieci pójdą spać, to padnę razem z nimi. A ja uwielbiam domowe ciasteczka, pieczenie ich to moja aromaterapia 🙂  Piekłam z Piotrkiem i Michałem, a teraz piekę z Wojtusiem.

wojtusciachaWojtuś w akcji. Bałagan w kuchni zrobił się sam, bez związku z ciasteczkami.

3. Szydełkowanie

Bardzo lubię szydełkować, a chłopcy, oczywiście, też chcą. Wszyscy trzej. Zaopatrzyłam się w zestaw szydełek, różnokolorowych włóczek też jest w domu pod dostatkiem, więc każdy dostaje swój zestaw i dzierga łańcuszek. A ja mogę w spokoju zająć się swoją robótką, hihi. I nie mam oporów przed wręczeniem szydełka Wojtkowi – tak samo jak szydełko niebezpieczne są kredki. Doszłam ostatnio do wniosku, że żadne narzędzie domowe, nawet nóż, nie zagraża zdrowiu i życiu, dopóki nie próbuje się odebrać go dziecku na siłę.

4. Gry planszowe

Stary ale jary patent na… wielką rodzinną kłótnię. Taką z fochem, obrazą majestatu i trzaskaniem drzwiami. Coś okropnego. A podobno gry uczą trudnej sztuki przegrywania. Może kogoś uczą, ale na pewno nie moje dzieci. A może jeszcze trzeba dać im trochę czasu? To daję. I gram 🙂 Mam swoje ulubione, do których nalezy „Farmer” i znienawidzone, na czele ze śmiertelnie nudnym „Chińczykiem” i „Monopoly”, które się nigdy nie kończy, a na dodatek inwestowanie w nieruchomości to zdecydowanie nie moja bajka.

5. Robienie kartek dla rodziny i przyjaciół

Uwielbiam robić kartki urodzinowe, imieninowe, świąteczne, na Dni Babci, Dziadka, Matki i Ojca. Najwięcej robię przed świętami, bo nie tylko dla rodziny i przyjaciół, ale także z powodu ROBÓTKI – wspaniałej akcji uszczęśliwiania mieszkańców Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie, która Anno Domini 2016 odbywa się po raz siódmy! Robótka to akcja organizowana przez Kaczkę i Bebe, a w skrócie polega na tym, by każdy z mieszkańców DPS w Niegowie poczuł się kochany w czasie świąt Bożego Narodzenia. Ba, dzięki naszym kartkom świątecznym Oni czują się kochani przez cały rok, aż do kolejnych świąt 🙂 Wszystkie detale tutaj, na robótkowym blogu, na którym można obejrzeć relacje z ubiegłych lat i przyłączyć się do tego festiwalu życzliwości, dobroci i radości. Polecam serdecznie Waszej uwadze, Robótka rozgrzewa serca do czerwoności bez względu na temperaturę otoczenia i angażuje dzieci bez reszty!

sztandar_robotka2016_500px
6. Domowa ciastolina

To taka masa solna w wersji exclusive, idealnie gładka w dotyku, bardzo łatwa do zrobienia w domu. Można dodać do niej barwniki spożywcze, wtedy nie ustępuje w niczym tej ze sklepu. Ostatnio postawiłam na wersję bezbarwną, bo chciałam, by imitowała prawdziwe ciasto i by Wojtek mógł się bawić nim do woli. Dwa dni wcześniej piekliśmy ciasteczka i hm, nie wykazałam się łagodnością i wyrozumiałością, gdy poszatkował plastikowym nożem wycięte ciasteczka, gotowe do przeniesienia na blachę.

Ciastolinę domowym sposobem robi się na ciepło (przepis z Internetu, przepraszam, ale nie pamiętam źródła):

  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 2 szklanki soli
  • 2 szklanki wody
  • 2 łyżki oleju
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • barwniki spożywcze, jeśli chcemy kolorową masę.

Do garnka wlewam wodę i gotuję ją, do wrzątku wsypuję sól i mieszam, cały czas gotując. Wyłączam gaz, do gorącej wody wlewam olej i wsypuję powoli mąkę oraz proszek do pieczenia, cały czas mieszając. Odstawiam masę do wystudzenia, a gdy już jest na tyle chłodna, że można ją dotknąć bez obawy o poparzenie, zagniatam dokładnie. Powinna być taka, jak ciastolina – gładka, delikatna w dotyku, nie powinna się kleić ani być zbyt twarda. Oczywiście zawsze można dodać trochę wody albo mąki. Jeśli chcę uzyskać kolorową ciastolinę, dzielę mase na części i do każdej dodaję inny barwnik (używam tych w proszku, bo nie wpływają na konsystencję masy). Oddaję dzieciom, które wałkują, kroją, wycinają i mają super zabawę. Jak widać, nie tylko niespełna trzylatki 😉 Po zabawie zwijam wszystko w jedną kulę i wkładam do plastikowego, zamykanego pojemnika, a pojemnik wstawiam do lodówki. Następnego dnia być może trzeba będzie obtoczyć kulę w mące, ale powinna się nadawać do zabawy przez kilka kolejnych dni, aż do znudzenia.

ciastolina

7. Rozmowy przy herbacie

Powiedzcie szczerze, czy macie czas na rozmowy z dziećmi? Z moimi zamieniam parę zdań w czasie jazdy samochodem, bo na ogół nie jeżdżę z nimi na długie trasy, parę zdań po powrocie do domu, parę przy kolacji. A tak fajnie było ostatnio, kiedy zaparzyłam dzbanek herbaty owocowej, rozstawiłam filiżanki, każdy, razem z Wojtkiem, sobie nalał, potem starłam to, co rozlali, i piliśmy herbatę i gadaliśmy o tym, co się nam fajnego ostatnio przytrafiło, o czym marzymy i jakie zwierzęta będziemy mieć w nowym domu. Bardzo przyjemne chwile, po takim herbacianym seansie poczuliśmy sie wszyscy… szczęśliwsi i bardziej sobie bliscy 🙂

fot. w zajawce: pixel2013, pixabay.com

Wszystkie wpisy z cyklu „pozytywna siódemka” znajdują się tutaj.

Napisano w Od Rana Do Wieczora

Tagi:

4 comments on “7 pomysłów na długi rodzinny wieczór #pozytywnasiódemka
  1. kolorki pisze:

    Książkę „Rok w lesie” przyniesie do nas Mikołaj :))) czytanie pod kocykami uwielbiam, niestety zazwyczaj trzeba czytać na głos i niekoniecznie to, na co mam ochotę ;P

  2. Winter pisze:

    Ostatnio myślałam właśnie o tym, że wystarczy usiąść, po prostu usiąść razem przy stole i od razu wytwarza się inny klimat do rozmowy, do bycia razem, do bliskości. Niby nie mamy domu, w którym każdy może się zaszyć i odizolować, tylko mieszkanie, które wymusza jakiś tam większy stopień interakcji. Niby kuchnia jest otwarta, aby gospodyni nie ginęła w samotności na czas kucharzenia. Jednak takie bycie razem, ale obok, próbując jednocześnie a to w garnku zamieszać, a to coś do szafeczki odłożyć, to jednak nie jest to. Kto by pomyślał, że w XXI wieku wyzwaniem będzie usiąść przy stole 🙂 Nr 7 – mój faworyt na dziś 😉

Skomentuj Dorota Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

W związku z wprowadzeniem 25 maja 2018 roku Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE informujemy, że zostawiając komentarz na stronie od-rana-do-wieczora.pl pozostawiasz na niej swój nick, widoczny dla innych czytelników oraz adres mailowy widoczny tylko dla administratorów strony. Swoje dane osobowe przekazujesz dobrowolnie i będą one przetwarzane wyłącznie w celu przesłania powiadomień o nowych wpisach na blogu, odpowiedzi na Twój komentarz lub w przypadku kontaktu przez formularz kontaktowy. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Masz prawo dostępu do swoich danych oraz ich poprawiania poprzez kontakt: dorota.smolen@gmail.com. Administratorem Twoich danych osobowych jest autorka bloga od-rana-do-wieczora.pl Dorota Smoleń.
Publikując komentarz, wyrażam zgodę.

*