Kilka lat temu, oglądając „Skarb Narodów” z Nicolasem Dziubkiem Cage’m, zastanawiałam się, dlaczego Polacy nie mogą zrobić filmu, w którym podobną rolę odegrałoby nasze dziedzictwo kulturowe. Co to, Konstytucja 3 Maja gorsza od amerykańskiej?!
Od premiery „Skarbu…” minęło już trochę czasu, polski film na miarę hitu z Nicolasem nadal nie powstał, ale ostatnio ukazała się książka, której ekranizacja będzie przebojem. Prawa filmowe do niej zostały wycenione na milion dolarów i powiadam Wam, jest ona tego warta! Jej autorem jest Zygmunt Miłoszewski, młody (rocznik ’76) pisarz mający na koncie cykl poczytnych kryminałów, który tym razem postanowił opowiedzieć nam historię z wielką sztuką w tle.
Thriller pochłonęłam w ciągu weekendu, korzystając z wyjazdu i ulg dla inkubującej* (Mąż przeganiał dzieci po Beskidzie Żywieckim i moczył je w hotelowym basenie, a ja czytałam, aż skończyłam). Czytało się doskonale! Dan Brown niech się schowa.
Czwórka głównych bohaterów to cztery różne światy: zasadnicza urzędniczka ministerialna, która jest wybitną znawczynią sztuki i poszukiwaczką zaginionych i rozkradzionych dzieł, cyniczny, przebojowy marszand, bardzo sprytna złodziejka specjalizująca się w kradzieżach dzieł impresjonistów i emerytowany komandos. Otrzymują oni od polskiego premiera nietypowe zadanie, którego podejmują się mimo wysokiego ryzyka. Operacja komplikuje się, co zapewnia czytelnikowi wiele godzin przedniej rozrywki. Stawką jest nie tylko najcenniejsze dzieło z polskich zbiorów muzealnych, „Portret młodzieńca” namalowany prawdopodobnie przez Rafaela Santi, zaginione w czasie II wojny, ale i tajemnica, która była kartą przetargową gubernatora Franka, a i dziś wstrząsnęłaby posadami świata. Są ludzie, którzy nie zawahają się przed niczym, aby nie dopuścić do jej ujawnienia…
Kogo i czego tu nie ma! Kolekcjonerzy i handlarze dzieł sztuki, komandos i terrorysta, podwójny agent z czasów II wojny, miłość. W powieści pojawia się nawet dziesięcioletni Stanisław Lem na zdjęciu ze świąt Bożego Narodzenia. W poszukiwaniu rozwiązania zagadki bohaterowie jeżdżą po świecie, od Stanów po Ukrainę, od Szwecji po Chorwację, a wszędzie ktoś na nich czyha. Historia zaczyna się i kończy w Tatrach, w schronisku na Kalatówkach, które w czasie II wojny było ulubionym miejscem pobytu Hansa Franka i jego ekipy.
Uwielbiam powieści, w których przewijają się postaci historyczne, zawsze skłania mnie to do poszukiwania informacji, gdzie kończy się prawda, a zaczyna pisarska fantazja.
Bardzo polecam Wam „Bezcennego”. Zapewnił mi bezcenne kilka godzin relaksu, czego i Wam życzę.
Zygmunt Miłoszewski, Bezcenny, WAB 2013.
* to recenzja napisana w 2013 roku, kiedy inkubowałam Wojtusia 🙂
Eee. A już miałam nadzieję na kolejną sensacyjną dziś wiadomość. Zdeklasowałaby info o likwidacji gimnazjów…i ośmioletniej podstawówce, co osobiście bardzo mnie cieszy.
Dorcia ja dobrze wyczytałam „inkubującej”?!? Czy mam gratulować?
Tak Moniu, dobrze wyczytałaś – tyle że to stara recenzja z jesieni 2013 🙂