„To chłopczyk? A taki ładny jak dziewczynka. Powinien być dziewczynką!” i „Przydałaby się pani jeszcze dziewczynka” – to moje dwa ulubione durne teksty, które notorycznie słyszę na ulicy. Jest ich oczywiście więcej, niektóre także od znajomych. Szczególnie lubię pytanie „A będziecie jeszcze starać się o córeczkę?” Nauczyłam się odpowiadać bez drgnienia powieki, że córka będzie szósta.
Durne teksty padają często w bardzo sympatycznych okolicznościach z ust obcych i sympatycznych osób: piękna pogoda, ławka w parku, przystanek autobusowy, starsza pani uśmiecha się do Wojtka, Wojtek odwzajemnia uśmiech i już leci gadka-szmatka. „O, uszko wyszło spod czapki, nawieje dziecku i będzie chore”; „Wzięłabym cię do domu, taka ładna jesteś, taka uśmiechnięta!… To jest chłopczyk? Naprawdę?”
Niektórym mamom burzy to krew. Niektóre mamy dostają szału, gdy ktoś obcy chce w tramwaju wziąć dziecko na kolana, zagląda do wózka, dotyka kocyka, zagaduje do dziecka. Kiedyś Kredka napisała post, w którym domagała się szacunku dla dzieci i niedotykania ich przez obce osoby. Felieton jest zbiorem tekstów o różnym poziomie denności, jakie przygodni dorośli wypowiadają do dzieci, począwszy od (moim zdaniem całkiem miłych) „Jakie masz śliczne włoski” i „Jak masz na imię”, poprzez niekulturalne i inwazyjne „Po co ci ten smoczek, fuj!” aż po okropne „Słuchaj się mamy, bo jak nie, to cię zabiorę”.
Mnie takie teksty nie ruszają. Nie uważam za zamach na siebie czy moje dziecko, gdy starsza pani proponuje, że weźmie je na kolana w autobusie (oczywiście o ile dziecku to nie przeszkadza, a reakcja dziecka jest w dużym stopniu zależna od reakcji mamy). Ludzie czasem chcą być mili, czasem pomocni, a że przy okazji plotą byle co… Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie ma na sumieniu jakiegoś głupiego tekstu. Ja mam niejeden, jako że przez jakieś ćwierć wieku najpierw mówiłam, potem myślałam, więc teraz uśmiecham się czasem szczerze, czasem z przymusem i obmyślam cięte riposty, których nigdy nie wypowiem głośno, bo po co mam robić przykrość starszej pani z innej epoki. Uważam, że głupie teksty i tzw. dobre rady należy puszczać mimo uszu. Mam to w genach. I dzieciom przekazuję.
Ostatnio wymyśliłam genialną ripostę na zachwyty nad Wojtkiem „A taki ładny jak dziewczynka! Powinien być dziewczynką!” – z kamienną twarzą wygłosiłabym: „Tak, ja też tak uważam, ale jestem przeciwna operacjom zmiany płci u takich małych dzieci”. Oczywiście nigdy jej nie wygłoszę z opisanych wyżej powodów, ale chętnie wyobrażam sobie reakcje starszych pań…
Czekam na córeczkę!!!! 😀