W dzisiejszych czasach wszystko można znaleźć w Internecie. Dzięki temu nie kupuję książek kucharskich, bo przepis na dowolny smakołyk bez trudu odnajdę na jednym z tysięcy blogów kulinarnych. Jednak będąc osobą daty starszej, niż gromadnie korzystająca z Internetu młodzież, nie mam pełnego zaufania w kwestii rzetelności prezentowanej tam wiedzy.
Nikt mi nie wmówi, że Wikipedii można wierzyć tak samo, jak sześciotomowej encyklopedii PWN, która stoi u mnie na półce i którą kompletowałam w latach studenckich (jeden tom kosztował ok. 100 zł, co stanowiło niebagatelną kwotę w moim budżecie) – wiem, bo sama poprawiałam błędy w biografii Stefanii Grodzieńskiej na Wikipedii. Oczywiście w moim przekonaniu o wyższości wiedzy opracowanej przez znanych z imienia i nazwiska specjalistów nad czymś, co tworzy internetowa społeczność, jestem odosobniona, bo moje dzieci wierzą Wikipedii bez zastrzeżeń. To ponoć zbiorowa przypadłość tego pokolenia, czytałam gdzieś, że dzieci i młodzież święcie wierzą we wszystko, co ktoś napisał w Internecie. Bo skoro jest w Internecie, to musi być prawda. Zatrważające.
W moim domu nie brakuje rozmaitych słowników, encyklopedii i kompendiów wiedzy. Po pierwsze dlatego, że nie do końca wierzę w rzetelność wiedzy prezentowanej w sieci, a po drugie, czekam na impuls elektromagnetyczny, który uwolni ludzkość raz na zawsze od wszelkiej elektroniki. Wtedy wiedzę będziemy czerpać z książek papierowych, czytanych przy świetle dziennym lub przy świecach, jak to drzewiej bywało. A ja będę dzieciom bajki opowiadać, a nie blogaska pisać.
Ostatnio na półce wśród encyklopedii stanęła „Nowa encyklopedia chrześcijaństwa” wydawnictwa Jedność. Rzetelnie opracowana, kolorowa, aktualna, pełna interesujących treści. Przedstawia biografie świętych i postaci biblijnych, a także opisy miejsc ważnych dla chrześcijaństwa, stanowi wprowadzenie do poszczególnych ksiąg biblijnych, omawia stanowisko Kościoła w sprawach społecznych i dotyczących teorii naukowych – jak np. aborcja, antykoncepcja i eutanazja czy współczesna opinia na temat ewolucjonizmu. Prezentuje wspólnoty zakonne, doktryny, herezje, kilka stron poświęca kinu religijnemu, omawia krucjaty, misje, a także zajmuje się takimi zagadnieniami jak przyjaźń czy przyjemność.
Warto mieć tę pozycję pod ręką, bo – jak to encyklopedia – przyda się w wielu sytuacjach. Nie jest adresowana tylko do chrześcijan, skorzystają z niej także ci, którzy o chrześcijaństwie wiedzą niewiele i chcieliby poszerzyć swoją wiedzę, bądź ci, którzy chcieliby z chrześcijanami podyskutować. Najmniej pożytku będzie z niej miała młodzież – owszem, zaczerpną wiedzy, ale nie da się jej użyć na zasadzie „kopiuj” – „wklej”. Poważny mankament! 😉
Nowa encyklopedia chrześcijaństwa. Historia i współczesność, pod red. ks. prof. dr. hab. Henryka Witczyka, wprowadzenie kard. Joseph Ratzinger, wydawnictwo Jedność, Kielce 2017.
Ja znów czytałam, że dzisiejsza młodzież nie potrafi wyszukiwać haseł alfabetycznie. W dobie gugla, umiejętność zbędna. Encyklopedia piękna.