O co chodzi z tymi latami? Pomyliłam się? Świętuję dopiero za rok i w kolejnych latach? Nie, w miłościwie trwającym nam 2017 nastawiam się na docenianie i czczenie mojej matczynej osoby po trzykroć, ale dziś myślę o Agacie, mamie, która bardzo chciałaby celebrować kolejne Dni Matki ze swoją córeczką. Chciałaby, ale rak robi wszystko, żeby jej to uniemożliwić.
Z Agatą poznałyśmy się na studiach za pośrednictwem siostry mojej przyjaciółki. Zapamiętałam ją jako pełną życia, postawną długowłosą blondynkę, która nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Chorobie też nie pozwoliła.
W ciągu półtora roku Agata przeszła dwie operacje, chemioterapię i radioterapię. Jest bardzo dzielna i zdeterminowana, ani na chwilę nie wątpi w wygraną. Rok 2017 miał należeć już tylko do niej, do męża i ich dwuletniej córeczki. Jednak raczysko przyczepiło się do jak rzep do psiego ogona: po wycięciu węzłów chłonnych przerzuciło się na płuca.
Lekarze rozkładają ręce. Agata nie składa broni, tylko bierze głęboki wdech i walczy dalej. Sięgnęła po terapię niekonwencjonalną, która kosztuje 141 tys. złotych w pierwszym roku leczenia, a cały proces jest rozłożony na 5 lat.
***
Agata do końca wierzyła, że wyzdrowieje. Stało się inaczej. Zmarła ze wrześniu 2017.
To zdumiewające ile w jej oczach jest spokoju.