Mama Mu to najbardziej niezwykła krowa, jaką można sobie wyobrazić.
Jest absolutnym przeciwieństwem archetypicznej krowy: nieruchawej, ociężałej samicy bydła domowego, która jest bohaterką wielu nieprzyjemnych powiedzeń: sugestywne porównanie „odejść jak krowa od gówna” podkreśla obojętność na pozostawiony bałagan i pamiętam, że w dzieciństwie często skierowane było do mnie, inwokacja „ty (stara) krowo” ma charakter dotkliwej obelgi, a „święta krowa” to epitet mocno kąśliwy. W miarę neutralne dla samego zwierzęcia jest przysłowie „krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje”, ale też nie jest to raczej komplement.
Wyraźnie widać, że przechlapane jest być krową. No, chyba że się jest Mamą Mu!
Mama Mu, w oryginale Mamma Mu, pochodzi ze Szwecji, ojczyzny dobrych kryminałów i jeszcze lepszych książek dla dzieci. Ma fantazję i jest mistrzynią w przełamywaniu barier, bowiem wkracza na terytoria zwykle niedostępne krowom: buduje domek na drzewie, jeździ na rowerze, a zimą na sankach. Nie ma żadnych kompleksów, interpretuje rzeczywistość na swoją korzyść (to nie ona jest za ciężka, tylko śnieg zbyt miękki), a jej rozmowy z zasadniczym Panem Wroną są cudne i kształcące, bowiem pokazują jak w subtelny sposób można dopiąć swego, o ile tylko konsekwentnie dąży się do celu.
Świetnie się bawiliśmy z Michasiem, gdy rano leżąc jeszcze w łóżku czytaliśmy o zimowej przygodzie Mamy Mu, z zaciekawieniem oglądając piękne ilustracje. Polecamy!
Jujja Wieslander i Tomas Wieslander, ilustracje Sven Nordqvist, Mama Mu na sankach, Zakamarki 2007
Mama Mu jest świetna! Kubuś i Weronika lubią jak buduje dom na drzewie 🙂
My też jesteśmy wielbicielkami Mamy MU…nawet moje córki mnie tak przechrzciły. Polecamy kolejne przygody 🙂