Chłop spotkany z rana gwarantuje udany dzień. Baba wprost przeciwnie

Co łączy antyfeminizm z antysemityzmem? Obydwu w Polsce nie ma. Może były przed potopem szwedzkim, ale teraz? Paaaanie, dzieee tam! Wymysły jakieś, feministyczno-syjonistyczne brednie i tyle.

fot. StockSnap, pixabay.com

„Przysłowia o babie. Na wiele z nich płeć piękna mogłaby się dziś pogniewać… Mimo to ludowe przysłowia o babie śmieszą i są świadectwem pewnej kultury, mentalności, stosunków społecznych panujących w świecie, który już nie wróci.” – pisze Agata Miszczuk w artykule w Polki.pl, który wpadł mi w oko. Serio śmieszą? Mnie nie śmieszą ani trochę. Pewnie nie mam dystansu, wiadomo, sztywniara. Byłabym też bardzo ostrożna w wyrokowaniu, że to już zamierzchła przeszłość.

Obecnie, jak wiadomo, mamy w Polsce tylko rycerskich mężczyzn, którzy szanują damy swego serca i kapłanki domowych ognisk. Szanują, wielbią i kochają, póki dostają dobrze jeść i baba w domu siedzi. A jak w łeb taka baba dostanie, to widocznie zasłużyła. „Babska droga od pieca do proga”, mawiali nasi przodkowie. Ci zza zachodniej granicy wyznaczyli kobietom szlak trzech K: Kinder, Küche, Kirche. A dzisiaj, w naszych czasach równouprawnienia, genderu i wojujących feministek? Małżeństwo po trzydziestce, on pracuje w branży filmowej, ona jest historykiem sztuki na urlopie wychowawczym i dostaje propozycję poprowadzenia wirtualnej galerii sztuki. Jest wniebowzięta, ale on torpeduje pomysł, bo przecież dziecko! dziecko wymaga jej pełnego zaangażowania.

Inne małżeństwo, oboje po studiach, dwoje dzieci. „Znowu gdzieś wychodzisz, ale cię nosi”, jęczy mąż, bo żona raz na miesiąc umawia się z koleżankami, a do tego dwa razy w tygodniu chodzi na fitness. Jego imprezy integracyjne i kolacyjki biznesowe nie liczą się jako wychodne, to przecież jest ciężka praca dla dobra rodziny.

Jako dziecko słyszałam: „Baba bez chłopa jest nic nie warta, baba bez chłopa sobie nie poradzi”. „A Skłodowska?” zapytałam któregoś razu. Usłyszałam ciężkie westchnienie. „Skłodowska, Skłodowska… bez chłopa nic by nie zdziałała”. No i wszystko jasne.

Wiele lat później przeczytałam, że „kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru”. Uwielbiam to powiedzenie.

Kobiety wredne, jędzowate i fałszywe

W dzieciństwie słyszałam kilka historyjek o kobietach, które pamiętam do dziś. Na przykład taką o różnicy między psem a babą: otóż pies szczeka na obcego, a łasi się do swojego, podczas gdy baba odwrotnie.

Doskonale zapamiętałam anegdotę z jakiegoś kazania, gdy ksiądz opowiadał o małżeństwie, w którym on ciężko pracował, przychodził do domu zmęczony, dzieci wchodziły mu na kolana dopominając się o cukierki, a żona ciągle była niezadowolona, ciągle było jej mało, ciągle narzekała i kazała mu pracować więcej i więcej, aż chłopa wykończyła. „Jeszcze nikt się taki nie narodził, co by babie we wszystkim dogodził.” Nie wiem, czy ksiądz przełożył to jakoś na ogół kobiet, że wszystkie takie są, czy to była już tylko moja interpretacja, jednak ta historyjka tak mocno zapadła mi w pamięć, że ciągle miałam ją gdzieś z tyłu głowy i z pewną podejrzliwością obserwowałam znajome kobiety, czy one też są takie wredne i pazerne. I do dziś z ogromnym zdumieniem odkrywam, że jest odwrotnie! Nie poznałam ani jednej kobiety podobnej do tej z księżowskiej anegdoty, za to znam całe mnóstwo wrednych, złośliwych facetów, szydzących z nadwagi żony czy gardzących jej pracą („nauczycielka przedszkola, przedszkolanka, co to w ogóle za zawód!”) Tych fajnych też paru znam, spoko, ale jednak szala przechyla się na niekorzyść męskiego gatunku. Może po prostu znam zbyt mało mężczyzn, więc próba nie jest wiarygodna.

Kobieta przyczyną wszystkiego zła

Jako dziecko słyszałam, że jeśli pierwszą osobą napotkaną rano na drodze będzie chłop, to dzień będzie udany, podczas gdy poranne spotkanie z babą oznacza pasmo niepowodzeń. Pierwszy klient-mężczyzna gwarantował dobry utarg, a klientka oznaczała, że w zasadzie można zamykać. Parę lat temu widziałam na własne oczy sytuację, gdy sprzedawca na targu wczesnym rankiem chował się przed kobietą, cierpliwie czekającą, aż ją obsłuży.

„Nie całujcie się tak, bo będzie lało!” wykrzykiwał Tata, gdy do Mamy przyjeżdżały na imieniny koleżanki. Och, taki niewinny żarcik, wszyscy się śmialiśmy, hahaha.

„On pije, bo ona jest jędzą, to chłop jakoś musi odreagować” usłyszałam męskie wyjaśnienie problemu znajomego.
Kiedy mąż pije, to winna jest żona.
Kiedy mąż bije żonę, to również wina żony. Zresztą, to wszystko dla jej dobra. „Gdy chłop baby nie bije, to jej wątroba gnije”.
Jeśli dzieci niedopilnowane, winna jest matka.

A w ogóle wszystkiemu złu na świecie winna jest pramatka Ewa. Nie szatan, który ją zwiódł, nie. Winna jest kobieta. Mało nie zemdlałam, gdy mój pierworodny wygłosił tę teorię. Dobrze, że teraz, kiedy jeszcze jest czas go naprostować.

Pobłażliwość i lekceważenie

Bardzo często kobiety traktowane są zupełnie niepoważnie. „Kobiety nie zrozumiesz”, kiwają głowami faceci na męskim piwie. Kobiety gadają, plotkują i nic z tego nie wynika. Jedną najczęściej opowiadanych w latach mojego dzieciństwa anegdotek była ta o dwóch babach, które spędziły w jednej celi 20 lat, wyszły z więzienia i jeszcze trzy godziny stały pod bramą, tak się nie mogły nagadać.

Kobiety mówią, faceci nie słuchają. Przecież nie warto, co ona ważnego może powiedzieć. Coś odmrukują, odpowiadają byle co, wypuszczają drugim uchem. A potem oburzenie: nic mi nie mówiłaś! Mówiła, tylko ty miałeś to w pompce. Gapiłeś się w komputer czy w komórkę, interesowałeś się akurat najnowszym zamieszaniem w polityce, cenami ropy albo scrollowałeś fejsa.

Jedną z powszechnych gównoprawd na temat kobiet jest ta, że kiedy kobieta mówi „nie”, ma na myśli „tak”. Obrzydliwe, sankcjonujące wszelką przemoc, szczególnie na tle seksualnym.

Pogarda dla starszych kobiet

„Mamo, po co ci nowa kanapa! Po co ci nowe garnki! Po co chcesz robić remont kuchni?” pyta córka, której dom wygląda jak z katalogu. „Mamo, po co ci nowy odkurzacz?” pyta syn, który jeździ samochodem prosto z salonu. W myśl przysłowia „Starej babie lada grabie”. Zgnij na tej starej kanapie z wyłażącymi sprężynami, zasikanej przeze mnie 40 lat temu, gotuj w starych garnkach, w których gotowałaś mi kaszki, nie masz prawa do marzeń i pragnień, a choćby i o błyszczących garnkach czy cichutkim odkurzaczu, to już nie dla ciebie, twój czas już minął, ile życia ci zostało?

Czy starsza kobieta ma prawo do życia poza niańczeniem wnuków i przesuwaniem paciorków różańca? Czy wdowa po sześćdziesiątce ma prawo do nowego związku? „W starym piecu diabeł pali”, podsumowali złośliwie obleśni zazdrośnicy, że komuś jeszcze mogło w życiu zaiskrzyć, że na starość przeżył coś, czego oni nie przeżyli nawet w młodości.

Ileż starszych kobiet daje się zepchnąć do kąta na te wysłużone kanapy!… I nawet jeśli akurat jest odwrotnie, jeśli coś dostają, mówią: „Mnie nic już nie potrzeba, nie wydawaj na mnie pieniędzy, nie rób sobie wydatków, dzieciom daj, sobie weź, a nie mnie, starej…”

Serce mnie boli, gdy to słyszę. Wyobrażam sobie, że one słyszały i widziały podobne sytuacje 50 czy 60 lat temu. Co ja będę mówiła na starość? Co moje dzieci będą mówiły do mnie?…


Wszystko zaczyna się na poziomie języka, nienawiść, wojna, wszelkie złe rzeczy, które się dzieją. Nie używamy już pełnych pogardy przysłów, którymi hojnie szafowali nasi przodkowie, ale zachowujemy się według wyznaczanych przez nie trendów. Słowa z minionej epoki zapuściły korzenie w mentalności i sączą jad. Czas je wydrzeć, by już nie odrosły i nie zatruwały kolejnych pokoleń.

Napisano w Od Rana Do Wieczora

Tagi: , ,

15 comments on “Chłop spotkany z rana gwarantuje udany dzień. Baba wprost przeciwnie
  1. az pisze:

    dzięki wyczuleniu na krzywdzące stereotypy, po 14latach małżeństwa po raz 1 stanęłam w obronie teściowej.inna kobieta, dawna koleżanka z pracy teścia powiedziała o niej „gospocha” (bo robi weki, pierogi itp).a ona-poza 1000 wad i robieniem mi fali (mnie też nikt nie pomagał)-ma 2 co do wielkości w moim życiu-zbiór książek, który przeczytała!bardzo mnie to zabodło,że to 2 kobieta..oczywiście bezmyślne słowa bliskich mężczyzn ranią (nowy hit u mojego męża-dzieci ma się przy okazji-właśnie obronił specjalizację) ale meritum to solidarność kobiet.bez tego (znaczy braku) żaden szowinista nie zdziałałby nic.

  2. Ani pisze:

    Tekst jest genialny, ukłony: ))
    Gdybym miała gdzie, to bym udostępniła – wspięłaś się na wyżyny w analizie zjawiska i to, co z tych wyżyn przyniosłaś, otwiera nam nową przestrzeń do zobaczenia siebie. Bo dopiero, gdy to razem zebrałaś, zobaczyłam; wcześniej umykało. Rozpowszechniać: ) Dodam do tego moje ulubione: „Baba z wozu, koniom lżej” oraz „Gdzie była matka??” Nie ojciec, skąd, przecież „wiadomo”, że ojciec pracuje a matka nie. To też taki miniony schemat, którego skutki widać jednak w dzisiejszym przekazie: babo, twoją rolą jest ogarnianie dzieciaków, reszta twego życia to nieważne dodatki i ty też jesteś tylko dodatkiem do dzieci.

    Swoją drogą, same tkwimy w tym i powielamy to. Zapadło mi w pamięć, gdy pisałaś, że to mąż decyduje i jakie szczęście, że ty nie musisz o tym myśleć. Po mojej stronie jest inny grzech: często zasłaniam się jak parawanem prowokacyjnie brzmiącymi słowami „Mąż mi nie pozwolił”. Myślę, że coś jednak drgnęło w mentalności – dawno temu obie te wypowiedzi byłyby jak własna skóra dla większości kobiet, naturalne i oczywiste: że mąż decyduje, że mąż pozwala. Obecnie, gdy padną, budzą co najmniej zdziwienie. I dobrze; )

  3. kwiatkowska pisze:

    Ostatnio moja mama z moją teściową (obie są wdowami i obie są w tym samym wieku) pokłóciły się na temat podziału ról w rodzinie, czyli o to, czy i co „kobita powinna”. Podobno było ostro, choć moja mama potem powiedziała, że tylko „wymieniały poglądy” 😉

  4. ha_lucynka pisze:

    Bardzo dziękuję za ten tekst, puszczam dalej.

    Na pocieszenie i ku pokrzepieniu serc w kontekście naprostowywania młodego pokolenia historia z mojej familii: rodzinne spotkanie, dyskusja przy stole o nowym samochodzie szwagra, tym razem z automatyczną skrzynią biegów. Szwagier: „Nie ma co, to wygodne jest. I teraz głupio, że gadałem, że automatami baby jeżdżą…”. Kubuś (lat 4, bawił się sam klockami na kanapie), z oburzeniem: „Tato! Nie wolno mówić, że baba jedzie!”.

  5. chudsza pisze:

    Dzięki. Rozpowszechniam ten bardzo ważny tekst, bo tak jak słowa rujnują, tak Twoje mogą zacząć budować.

  6. Alex pisze:

    Jeszcze historia cioci mojej kolezanki. Zyla z mezem w separacji przez ponad dwadziescia lat; maz glownie zajmowal sie piciem alkoholu, zona ani dziecmi glowy sobie nie zawracal, mial swoj pokoj w domu I tak mijaly lata. Ciocia na pewnym spotkaniu klasowym odnowila znajomosc z dawnym narzeczonym. Znajomosc rozwinela sie tak gwaltownie, ze po roku Ciocia byla juz rozwiedzina, wyszla za maz za tamtego, bylemu mezowi I synom zostawila dom I wszystko I zamieszkala w Niemczech. Stary maz tak sie tym przejal, ze wkrotce zmarl. I od tej pory Ciocia obwiniana jest przez rodzine, ze to przez nia ten pan „sie wykonczyl”, ze „on by sie przeciez zmienil” I ze „na stare lata” kobieta zmienila zycie I smie byc szczesliwa. No jak to tak?

  7. kuka pisze:

    Z mojego poletka: Tłumaczenia są jak kobiety. Albo piękne, albo wierne. Mnie za każdym razem trafia jasny szlag, gdy to słyszę.

  8. Alex pisze:

    Oj, ciezki temat, jak swiat stary I, masz racje, niewiele w nim sie zmienia. Kiedy pewien pan nie dopilnowal dziecka, gdy zona byla u fryzjera, to winna byla pani, bo do fryzjera poszla. A moja mama, kobieta przed siedemdziesiatka, niby taka 'na czasie’, gdy zapoznalam ja z pewna fajna babka, 20 lat od niej mlodsza, piekna, przebojowa, dusza towarzystwa; mama nie mogla sie jej nachwalic, ale nagle pyta mnie: „A dlaczego ona nigdy nie wyszla za maz? Pewnie dlatego, ze jest… za wysoka”. Rece opadaja, mojej mamie w glowie sie nie miesci, ze ktos moze byc singlem z wyboru. Sama tez ostatnio przywalilam z grubej rury: Rodzice wpadli ostatnio w szal remontow (decydujacy glos zawsze nalezy do mamy). Ledwie skonczyli toalete, juz wstawili nowe okna, ledwie posprzatali po cyklinowaniu podlog, mama mowi, ze lazienke bedzie powiekszac, sciane burzyc. To zapytalam, czy chce sie jej robic taka rewolucje „na te ostatnich pare lat”. Ale intencje mialam dobre, chce, zeby mama wreszcie odpoczela I cieszyla sie zyciem, a nie halasem, pylem I innymi remontowymi przyjemnosciami.

  9. Edyta pisze:

    a w Wigilię? do domu MUSI przyjść pierwszy facet z życzeniami, wódką, cokolwiek! tzw. „po szczęściu! no i „po lijku” w lany poniedziałek, chłop ma lać.

  10. Anja pisze:

    Dziękuję i udostępniam. Bardzo ważny tekst. Ze zgrozą, analizując rozmaite sytuacje ze swojego życia, skonstatowałam, że wielokrotnie sama godziłam się na rozmaite niewinne z pozoru przejawy dyskryminacji, wyśmiewania, podważania roli. Same sobie wijemy na plecy ten bat pobłażając, śmiejąc się wespół, przechodząc nad…

  11. moje-waterloo pisze:

    Kiedyś, w rozgoryczeniu, napisałam notkę o tym, że komory gazowe budowane są ze słów. Nikt chyba nie rozumie tego aż tak dobrze, jak my, prawda? Dziękuję za piękny wpis.

    Na rozluźnienie zostawię tu żarcik o istotności przecinka, który zobaczyłam dziś w Internecie.
    Zjedzmy, dzieci!
    Zjedzmy dzieci!

    ;o)

  12. Idiomka pisze:

    Przychodzę z wyrazami 😉

    Powtórzę co na fejsie – kocham Cię za całokształt Twojej wspaniałej osoby, ale dziś – szczególnie mocno.

    Napisałaś o tym, co i mnie uwiera, co jest powszechne. Za napiętnowanie czego można dostać łatkę właśnie „sztywniary” bez dystansu.

    Od słowa wszystko się zaczyna. Jeżeli będziemy godzić się na deprecjonujące słowa w przestrzeni, za nimi będzie szła prawdziwa deprecjacja. Albo coś gorszego – od twierdzenia, że kiedy kobieta mówi „nie”, to tak naprawdę znaczy to „tak”, płynnie przechodzi się do stwierdzeń, że „kobietę się zawsze trochę gwałci”.

    Dzięki

  13. kolorki pisze:

    A nie wspomniałaś jeszcze o „babie za kierownicą” ani o największej obrazie dla małego chłopca: „baczysz jak baba” :/

  14. Mirielka pisze:

    hmm – przyznam się – nie sądziłam, że to może być aż taki problem (mam na myśli te przysłowia), ale może dlatego, że nie brałam ich na poważnie, tylko tak z przymrużeniem oka. No i nie podejrzewałam, że można je w dzisiejszych czasach, jakkolwiek, stosować w codziennym życiu.
    Ale bawi mnie takie stereotypowe przedstawianie kobiecej mentalności czy roli kobiety w układzie damsko-męskim jak prezentuje Kura na swoim blogu, ale ona kpi po równo zarówno z kobiet jak i facetów i całego tego damsko-męskiego układu (czy to już może prowadzić do patologii? 😉 i skrzywienia w przyszłości ? mówię o sobie ;)) I dla mnie to jasne. Ale czy naprawdę można to odebrać na serio?

Skomentuj Alex Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

W związku z wprowadzeniem 25 maja 2018 roku Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE informujemy, że zostawiając komentarz na stronie od-rana-do-wieczora.pl pozostawiasz na niej swój nick, widoczny dla innych czytelników oraz adres mailowy widoczny tylko dla administratorów strony. Swoje dane osobowe przekazujesz dobrowolnie i będą one przetwarzane wyłącznie w celu przesłania powiadomień o nowych wpisach na blogu, odpowiedzi na Twój komentarz lub w przypadku kontaktu przez formularz kontaktowy. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Masz prawo dostępu do swoich danych oraz ich poprawiania poprzez kontakt: dorota.smolen@gmail.com. Administratorem Twoich danych osobowych jest autorka bloga od-rana-do-wieczora.pl Dorota Smoleń.
Publikując komentarz, wyrażam zgodę.

*